Sweet birthday.

Dla pewnej uroczej osóbki ;*
Czuła, że dziś jest wyjątkowa noc. Tej nocy, o 00:00 miało być jej święto.Akurat świetnie się złożyły, bo tego roku wypadało ono w piątkowy wieczór. Gwiazdy lekko migotały, jakby mrugały do niej zalotnie, zupełnie jak jego oczy. Księżyc wyglądał jak rogalik, jak jego szeroki uśmiech. To były jej urodziny, musiał pamiętać. Bardzo cieszyła się, że mimo dnia spędzonego w pracy poświęca jej uwagę choćby wieczorem, a szczególnie w ten dzień. Zawsze w tę okazję szykował coś niezwykłego. 3 lata temu powiedział, że ją kocha, 2 lata temu złożył jej propozycję wspólnego mieszkania, rok temu przeżyli razem chwile romantycznego uniesienia, a w tym roku i ona miała dla niego niespodziankę. Myślała o niej przez cały wieczór szykując aksamitną, czerwoną sukienkę do kolan. Poprawiła swoje piękne, blond włosy do ramion, w które wpięła kryształową spinkę i przejechała po ustach szkarłatną szminką. Wiedziała, że lubi kolor intensywnej jak krew czerwieni.
Wciąż nie mogła uwierzyć, że znają się tylko 3,5 roku. Poznali się w szkole, gdy bardzo mu się spodobała i udawał, że nie potrafi rozwiązać matematycznych równań, żeby została jego korepetytorką i podczas "korepetycji" jedli ciastka, które upiekł po wielu godzinach prób i starań, oraz popijali ciepłą herbatą. I tak po tygodniu byli już najlepszymi przyjaciółmi, a po miesiącu byli przesłodką parą.
Poprosił ją o to, gdy była burza i siedziała u niego. Szczęśliwym trafem jej rodziców nie było na weekend w domu, więc nie musiała się ruszać z jego przytulnego mieszkania. Gdy kolejne pioruny trzaskały za oknem, ona mocniej się w niego wtulała, aż ich twarze dzieliły tylko milimetry, co nie trwało dłużej jak kilka sekund, ponieważ ich wargi szybko się złączyły w namiętnym pocałunku.
Z jej rozmyślań wyrwał ją odgłos samochodu, a gdy wyjrzała przez okno napotkała spojrzenie Jamesa, który machnął jej by wyszła. Gdy zeszła tylko ostatni raz przeczesała włosy palcami i zamknęła dom.
Jak zwykle podjechał punktualnie, bo czegóż innego się po nim spodziewać. Na jej widok serce zaczęło mu szybciej bić, aż poluzował kołnierzyk, na co ona uśmiechnęła się zalotnie i podeszła całując go w policzek, na którym został blady ślad. Jego miodowo-brązowe oczy z przebłyskami czystej zieleni zaświeciły blaskiem tysiąca słońc, a policzki zrobiły się tak rumiane, jak dorodna róża.
Pojechali na uroczą, daleko usytuowaną polanę. Droga przez nią była rozważnie i przemyślanie usypana płatkami czerwonych jak usta kobiety róż, a wszędzie były rozłożone świece. Na środku stał stolik z wyśmienitym jedzeniem i czerwoną różą w porcelanowym wazonie. Wiedziała, że to typ romantyka, nie wiedziała, że na aż takim poziomie.
Usiedli i zaczęli rozmawiać, jeść. Był piątek, więc nic nie stawało na przeszkodzie, by zostali tam jak najdłużej. Już po chwili atmosfera była luźna, śmiali się, popijali wino, jedli. W końcu wybiła północ. Mężczyzna wstał i podszedł do niej. Ona była zbyt zdezorientowana, nic nie rozumiała, póki nie zobaczyła, że….Klęka?
-Najukochańsza. Jesteśmy już razem jesteśmy ze sobą 3 pełne lata, a mi wciąż serce zaczyna łomotać, gdy tylko cię widzę. Kocham twój słodki uśmiech, twoje promieniejące oczy, kocham …
-James….
-Kocham cię całą i nigdy nie przestanę. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?-wyciągnął pudełeczko z przepięknym pierścionkiem z białego złota i z brylantem w środku.
-Pewnie, że tak-rzuciła mu się na szyję-ale ja też mam dla ciebie prezent-dziewczyna delikatnie się zarumieniła, a na twarzy mężczyzny pojawiło się zdumienie. Ona delikatnie ujęła jego dłoń i podniosła, a następnie ułożyła na brzuchu. Mężczyzna na początku był kompletnie zdezorientowany przez ten gest, ale nie potrzebował wiele czasu by domyśleć się, o co chodzi jego ukochanej. Maslowowi stanęły łzy w oczach, złapał ją w ramiona i wziął na ręce niosąc do samochodu. Jechali z wielkimi, promiennymi uśmiechami wymalowanymi na twarzach, jednak się nie odzywali. Dziewczynie przemknęło przez myśl, że nikt nie sprzątnął stolika i innych drobiazgów, ale szybko zniknęło to z jej głowy pod wpływem innych emocji górującymi nad jej myślami.
Miesiąc później wzięli ślub. Była ubrana w przepiękną, prostą suknię, w której, jak można się domyślić, lśniła niczym nimfa. Opowieści o weselu i nocy poślubnej można chyba zaoszczędzić. 
Pół roku później na świat przyszedł ich zdrowy, słodki synek o głębokich, brązowych oczach i miodowych włosach. 
I mimo wielu sprzeczności w ich życiu wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

KONIEC.

5 komentarzy:

  1. Szeroka fabuła... To były z pewnością najpiękniejsze urodziny w życiu bohaterki. Przepiękne. Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie się czyta. Pisz do mnie, koedy napiszesz coś nowego. Z niecierpliwością czekam na następną notkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahhh to było cudowne :D Kocham takie historyjki <3 Pisz takich więcej :****

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobrze piszesz.

    OdpowiedzUsuń