sobota, 7 marca 2015

rozdział 27

Jednorazówka weszła w obieg.
Miłej lektury kotki!

Brunetka zaskoczona nagłą oziębłością postanowiła nie zbliżać się do Maslowa. Wyjęła z torebki słuchawki i nerwowo włożyła do uszu, w tym samym momencie puszczając pierwszy lepszy utwór. Jechali szybko, mimo ograniczeń. Prze okno, na którym spoczywało jej czoło widziała, jak droga przemyka jak piasek przez palce. Gdy w końcu zwolnili, o co w duchu się modliła, przyszła pora na parkowanie. Mimo spowolnienia pojazdu stanęli z piskiem opon. Maja dziękowała Bogu, że zapięła pasy, bo źle by się to skończyło. Dziewczyna wyskoczyła z auta i pobiegła na górę. Nie chciała kontaktu wzrokowego, szczególnie, że brunet nie miał najlepszego humoru, więc po prostu zamknęła się w garderobie. Ubrała stosowne ubrania. Stwierdziła, że skoro najpierw jadą na urodziny do jego rodziców, a potem, jak postanowili chłopaki, miała go z Lili wyciągnąć do klubu, powinna założyć coś neutralnego. Po chwili przyszła do niej gotowa siostra. Łopuszyńska już po chwili była w samochodzie z siostrą i Maslowem. Tym razem nie szarżował. Dojechali spokojnie. Niestety, o wizycie, nie można było powiedzieć tego samego.
Od wejścia pani Maslow zmierzyła dziewczynę jadowitym wzrokiem. O wiele przychylniej patrzyła za to na jej siostrę. Oczywiście, gdy się do niej dopadła, zaczęła ją wypytywać. Jak na złość James był okupowany przez Moirę od momentu przekroczenia progu jego rodzinnego domu.
"Może coś podać panu, panie Maslow? A może chciałby pan przystawki? Ma pan ochotę na ciasto? Nie powiem nikomu" 
Jedynym oparciem jakie znalazła podczas tej wizyty była rozmowa z ojcem Jamesa, choć jego ciągłe zwracanie uwagi na jej walory, potocznie zwane podrywaniem nie było przyjemne.
Gdy w końcu zasiedli do stołu, Moira rozpinając koszulę weszła do kuchni z wielką gęsią w winie. Oczywiście przypadkowo upuściła pomidora na kołnierzyk koszuli bruneta, ostentacyjnie go wycierając, a pochylając się umieściła swój odkryty do połowy biust na wysokości jego oczu.
 Oczywiście Maslow nawet nie próbował ukryć, że patrzy się nie tam, gdzie powinien.
 Lili za to spoglądała na starszą siostrę z uśmiechem, choć sama czuła się niezręczne, wypytywana o wszystko przez mamę jej przyszłego szwagra. Ojciec Jamesa wciąż zagadywał Maję o pracę, przyjaciół i dom. Przynajmniej on starał się być miły.
W połowie imprezy wpadła zdyszana brunetka z jakimś mężczyzną i 2 miesięcznym dzieckiem na rękach. Okazało się, że to siostra Jamesa. Patrząc na tą całą szopkę tylko westchnęła i poszła odłożyć dziecko do salonu, a jej mąż zajął miejsce przy stole. Był on miłym człowiekiem, towarzyskim i uśmiechniętym, więc nareszcie Maja mogła z kimś pogadać, poza podrywającym ją mężczyzną, który równie dobrze mógłby być jej ojcem. Poza tym siostra Jamesa także nie była zła, jedynie z tą dwójką mogła porozmawiać w ciągu tego obiadu.
Potem ruda służąca wniosła prezent od rodziców Jamesa w postaci zegarka i prezentując go przed wszystkimi zebranymi wręczyła synowi Maslowów. Siostra dała bratu zestaw do pielęgnacji włosów śmiejąc się, że stara miłość nie rdzewieje i na pewno jeszcze używa milion kosmetyków.
Prawdziwą uciechą okazała się zabawa z siostrzenicą Jamesa. Mała była cudowna. Gdy dorośli jedli przy stole, Łopuszyńska wymknęła się na kilka minut żeby pobawić się z dzieckiem, ale została tam aż do końca wizyty.
Po trzech godzinach męczarni wreszcie brunetka odetchnęła z ulgą. Była już 18:50 co oznaczała podwiezienie Jamesa pod klub. Oczywiście zapewniła, że chce tylko potańczyć. Z jego humorkami było to trudne, ale jednak jej się udało. Gdy stanęli przed wielkim, neonowym napisem "Matrix" i szerokim wejściem z drzwiami z przyciemnianego szkła dziewczyna puściła siostrę przodem a sama  wzięła Maslowa pod rękę. On jeszcze był na nią obrażony za Łukasza, ale dziewczyna przecież miała prawo przytulić przyjaciela z dzieciństwa i umówić się z nim na kawę, prawda? Oboje weszli do ciemnego, przestrzennego pomieszczenia. Po 3 sekundach od ich przekroczenia progu zabłysły lasery a cała gromada ludzi-a było ich sporo-krzyknęła "Happy Birthday!". James przyciągnął brunetkę trzymając w talii, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Jego zdenerwowanie zniknęło. Oczywiście następne pół godziny przyjmował życzenia i prezenty. Maja, która stała z nim jak to wypada, dała mu prezent na koniec. Był to jego ogromny portret, namalowany pewną ręką. Chłopak uścisnął ją mocno i pocałował w policzek. W tym momencie cały tłum zaczął krzyczeć "Gorzko, gorzko!". James ujął podbródek brunetki i pocałował namiętnie, a w tle słychać było oklaski i krzyki. Już po godzinie impreza była rozkręcona. Każdy pił i jadł, nie wspominając o tym, że parkiet był pełny. Jedynie Maja z Lili nie piły, choć starsza pozwoliła siostrze na jeden kieliszek szampana, przy toaście. Carlos i Alexa wirowali na parkiecie, ona zatańczyła kilka kawałków z Jamesem, a potem puściła go do baru z chłopakami. Lili zniknęła gdzieś w tłumie i siedziała przy czerwonym stoliku, obserwując co każdy robił. Po kilku minutach zalane BTR weszło na parkiet i jak jeden mąż ubzdurali sobie, że będą stepować. Wyglądało to przekomicznie i oczywiście musiała ich zacząć nagrywać. Po chwili przeniosła kamerę na resztę tłumu i znów na chłopców, którzy właśnie się rozdzielali. Nakręciła Carlosa z Alexą, jak biegają ze splecionymi rękoma po całej sali, a Latynos udawał Spidermana. Logan siedział z Jamesem przy barze, a ich śmiech było słychać nawet przez podkręconą do granic możliwości muzykę. I wtem, szukając Kendalla, skierowała kamerkę w jego stronę, ale szybko zamknęła obiektyw, widząc co robił. Stał przyciskając do ściany jakąś dziewczynę. Jej ręce były na jego karku, za to jego dłonie błądziły od pleców, przez biodra a do tyłka. Dziewczyna olała by to, a nawet cieszyła się razem z blondynem, że nareszcie znalazł dziewczynę, ale w tym momencie była wściekła i miała do tego powód. Szybkim krokiem podeszła do obściskującej się w kącie pary i rozdzielając ich krzyknęła:
-Co tu się do cholery wyprawia?!