poniedziałek, 20 października 2014

rozdział 19

Obudził ją dzwonek telefonu. Niechętnie otworzyła oczy i przeniosła wzrok na komórkę. To nagły wypadek w szpitalu. Ale tak żeby o 4:00?! Niemrawo ruszyła do szafy i zakładając pierwszą lepszą rzecz poszła do Lili. Ledwo żywej małej siostrze powiedziała, że musi jechać do jakiegoś pacjenta i że dziewczyny mogą przychodzić o której chcą, na stole w kuchni są pieniądze na jakąś kolację, a obiad jest w lodówce. Obiecała też, że wpadnie na jakieś 2 h i się zmyje. Pobiegła do samochodu i po niedługim czasie była w gabinecie House'a. Usiadła cicho przy stole, tak, by nie przeszkadzać w pisaniu na tablicy. 
-Ninja przybył-powiedział Greg odwracając wzrok ku brunetce.
Dziewczyna zarumieniła się widząc parę nieziemsko przesyconych błękitem oczu.
-Objawy grypodobne. No, myśleć!-pośpieszał ich House.
-No nie wiem...Może grypa?-spytał z przekąsem Chase. Wiadomo było, że jeżeli House wziął ten przypadek nie byłaby to zwykła grypa. Maja spojrzała na tablicę.
"Gorączka, dreszcze, bóle głowy, stawów, tiki mięśni, sztywność stawów"
Podczas gdy wszyscy się wykłócali, czy Chase jest idiotą czy też ma rację brunetka milczała.
-Kim jest z zawodu?-spytała cicho.
-CIEPŁO!-krzyknął Gregory jakby był chory na umyśle.
-Leśniczy-szybko rzuciła Cameron-ale co to ma wspólnego....
-Borelioza?-kontynuowała Łopuszyńska z wzrokiem wciąż skierowanym na House'a.
-Nie ma czerwonych śladów-powiedział do tej pory cichy Foreman.
-Bóle głowy....-zaczęła brunetka.
-CIEPLEJ!-zawtórował jej.
-Chodźcie za mną-po kilku minutach dziewczyna i ruszyła do mężczyzny. Zaczęła szukać w jego czuprynie. I znalazła.
-Zaczerwienienie o średnicy  kilku centymetrów, lekko wypukłe, ciepłe, bolesne przy dotyku, jaśniejszy od środka. Typowy rumień po ukąszeniu kleszcza.-powiedziała zostawiając osłupiałych współpracowników i patrzącego przychylnym wzrokiem pół-szefa ruszając do Jamesa. Ostatnie co dosłyszała to "No i skróciła zabawę!" zza pleców.
Znalazła salę Jamesa i pukając, weszła do środka. Bruneta odwiedził gość, konkretniej Kendall.
-Mówię ci, jest naprawdę wspaniała.-usłyszała tylko końcówkę rozmowy.
-Kto?-Łopuszyńska była ciekawa.
-Nowa dziewczyna Kendalla-wydał Schmidta brunet, za co dostał lekko w bok.
-James, to ja lecę, widzimy się po południu.-powiedział i ruszył do drzwi, zatrzymując się przy nich na chwilę-A tymczasem się nie połknijcie!-dodał z uśmiechem i opuścił pokój, w której pozostała dwójka.
-Dzisiaj zostaję z tobą. Lili zostaje się z dziewczynami. Podobno też poznała chłopaka-Maja usiadła na skraju łóżka-Lepiej się czujesz?-spytała odgarniając mu grzywkę.
-Pewnie-uśmiechnął się-Twój szef był tu ostatnio-powiedział z uśmiechem. Czekajcie.House tu był i on na wspomnienie wizyty się uśmiecha?
-Ale jak to?-dziewczyna zmarszczyła brwi. Co przełożony z diagnostyki robił u Jamesa, skoro jej nie było w pracy?
-Tak to. Był tu i mówił, że jutro mnie wypuszczą-dodał entuzjastycznie. Dziewczyna postanowiła nie martwić się i cieszyć z brunetem. Miło rozmawiali jeszcze przez godzinę, po czym James poprosił Maję o załatwienie kilku spraw. Wzięła jego czarną brykę i ruszyła na miasto. Załatwiła kilka formalności i ruszyła do domu.Akurat dziewczyny w tym czasie wybrały się do centrum handlowego i na lody, więc mogła szybko posprzątać porządnie cały dom i powkładać do lodówki wcześniej zrobione zakupy. Szybko przebrała się z roboczych ciuchów i pobiegła do szpitala, gdzie siedzieli chłopcy.
-Hej-machnęła im wchodząc do pomieszczenia i ściągając okulary.
-Hej-odpowiedzieli chórem. Są bardzo zgodni.
Maja usiadła na krześle odrobinę dalej by popatrzeć na ich uśmiechy. Dopiero po trzydziestu minutach przypomnieli sobie, że w tym małym pomieszczeniu oddycha także Łopuszyńska. Nie miała im tego za złe. Byli wspaniali. Wyszli dopiero wieczorem, a dziewczyna została z Jamesem. Opowiadali sobie żarty, uśmiechali się, mówili, jak im minął dzień....Gładko przechodząc z tematu na temat nie zauważyli, jak zegar wybił północ.
-Panie Maslow, czas do łóżka.-powiedziała do siedzącego na przeciw czekoladowookiego.
-Pod jednym warunkiem, pani doktor-zbliżył się delikatnie, kładąc jej rękę na ramieniu.
-Pacjenci nie wyznaczają warunków-uśmiechnęła się brunetka.
-Widocznie jestem wyjątkiem-przyciągnął ją lewą dłonią-Pani, kładzie się ze mną.-uśmiechnął się i nawet nie dając jej czasu na przetworzenie tego, co właśnie powiedział, pociągnął ją za biodra i ułożył obok siebie. Gdy próbowała wstać, zaczął ją łaskotać, więc nie mogła się ruszyć. Po chwili uspokoili się.Przełożył jej rękę przez pas. Ucałował w czoło i szepnął czułe "Dobranoc". Jego pięknie mieniące się oczy. Jego szeroki uśmiech. Jego miętowy oddech. Jego intensywne perfumy. Teraz wszystko było na swoim miejscu...

niedziela, 12 października 2014

rozdział 18

Jak podejrzewała, James obudził się z krzykiem około 6:00 nad ranem. Szybko wzięła strzykawkę i wpuściła mu gwałtownie zawartość do żyły. Cały zlany potem Maslow ciężko oddychał, ale już po chwili się uspokoił. Niestety, po tym incydencie adrenalina długo się utrzymywała i żadne z nich nie mogło zasnąć. James spróbował zacząć rozmowę.
-Maja....Chciałem tylko powiedzieć, że ja od tamtego momentu...-uciszyła go gestem dłoni. Miała dużo czasu na przemyślenia. Zastanawiała się, czy to tylko jego wina, czy zmienił się na tyle, by mu ufać... co teraz...
-Ja rozumiem-uśmiechnęła się do niego niemrawo.-Przecież nie jestem tu od osądzania. Jestem twoją pracownicą-zrobiła wymowny ruch palcami. On złapał ją za rękę i spojrzał w jej oczy.
-Mimo to wolałbym, żebyś mi ufała-delikatnie zagryzła wargę, gdy kosmyk włosów spadł jej na twarz. Jak można się spodziewać, Maslow jednym ruchem dłoni zagarnął je za ucho i przeszedł palcami, powolnym ruchem na jej kark i przyciągnął ją, by po chwili lekko musnąć jej wargi.
-Masz u mnie kredyt zaufania i nie spieprz tego-zaśmiała się słodko brunetka głaszcząc Jamesa po policzku, na którym pojawiał się lekki zarost.
-Dobra dosyć tych miłości!-krzyknął ostentacyjnie jakiś mężczyzna z tyłu, aż oboje podskoczyli. Gregory House. Ten to ma wejścia.-Przyszedłem sprawdzić zapisy z obserwacji-spojrzał na dziewczynę, a ona podała mu papiery. Po momencie zostawił ich samych, ale przyjechali Kendall i Logan, więc dała mężczyznom parę chwil. Pielęgniarka dała w tym czasie Jamesowi śniadanie i leki, a ona zeszła do bufetu siadając z Cameron, Chase'm i Foreman'em. Dziś ich szef był chyba nie w sosie, bo przyszedł tylko po obiad, odebrał go i odszedł do swojego gabinetu. Coś go trapiło, ale brunetka nie wiedziała co. Widziała też, jak Cameron flirtuje z Chase'm, na co zrobiła mu pogadankę i gdy wychodziła, dala mu subtelną propozycję, by zaprosił ją na randkę. Podpowiedziała w zdaniu "Ostatnio uruchomili nową restaurację. Wybierz się tam kiedyś i pamiętaj, że w towarzystwie je się lepiej"-mrugnęła i wyszła. Kilka razy odwiedziła podczas dnia Jamesa, ale zawsze ktoś z nimi był. Około 18:00 pożegnała się całusem z Jamesem i pojechała do domu, uprzednio zajeżdżając po Lili i dziękując gorąco przyjaciołom za pomoc.
Po całym, męczącym dniu marzyła tylko o ciepłej kąpieli. Gdy weszła od domu szybko usmażyła naleśniki próbując ich słodyczą poprawić humory i jej i siostrze, choć było ciężko. Później posłuchała Lili jak chodziła z Emilie, Laurą, chłopakiem Ems i tajemniczym blondynem po mieście. Rumieniła się, mówiąc o chłopcach, a nie przypuszczała, żeby bujała się w chłopaku przyjaciółki. Starsza Łopuszyńska zaproponowała, żeby zaprosiła dziewczyny na noc, miałyby cały dom dla siebie, na przykład jutro, a ona zostałaby z Jamesem. Liliana dziękując przytuliła siostrę i wyciągnęła komórkę z kieszeni spodni, dzwoniąc do dziewczyn. Maja westchnęła z uśmiechem widząc przejętą siostrę rozmawiającą z przyjaciółkami łamaną angielszczyzną o planach.
Skierowała się na górę, wzięła długą, relaksującą kąpiel i skierowała się do sypialni.Czegoś jej tu brakowało. Rozejrzała się, ale wszystko było po staremu, więc ułożyła się w łóżku, opatulając się kołdrą po szyję.  I wtedy poczuła zapach perfum. Jego perfum. Brakowało jej jednej osoby. Jamesa....