środa, 31 grudnia 2014

rozdział 24

-Ja tylko mówię, że wydaje mi się jakaś dziwna-powiedziała po raz setny tej rozmowy Maja.
-Jest tylko uprzejma-zaznaczył James.
Brunetka nie chciała wdawać się w kłótnię, więc zaprzestała. Nie chciała, żeby James się na nią gniewał, więc delikatnie sięgnęła po jego dłoń, ale on szybko ją zabrał. Zrezygnowana oparła czoło o szybę i patrzyła na mijane przez nich domy. W końcu dotarli do swojego. James, mimo, że zawsze otwierał jej drzwi, teraz po prostu wysiadł i poszedł nad basen. Dziewczyna westchnęła i ruszyła do domu. W momencie, gdy zrzuciła buty, zadzwoniła Alexa.
-Hej, co tam?-spytała pogodnie blondynka.
-Lepiej opowiadaj co u ciebie-westchnęłam podchodząc do szafy i wrzucając ubrania z pracy do kosza na brudne rzeczy. Dziewczyna po drugiej stronie słuchawki odchrząknęła niemrawo i już czułam, jak wywraca oczami.
-Nie w sosie widzę? Za 20 minut będę pod twoim domem. Masz być przebrana, odświeżona i pojedziemy na zakupy.-powiedziała blondynka po czym się rozłączyła. Brunetka nie miała ochoty nigdzie wychodzić, ale przecież to ukochana Carlosa, który z kolei jest przyjacielem Jamesa. Trzeba iść, nie ma bata. Poza tym w miarę polubiła dziewczynę. Za jej otwartość i pogodę ducha.
Maja otworzyła szafę, nie wiedząc, co ubrać. Z racji tego, że nie miała najcudowniejszego humoru, musiała ubrać coś eleganckiego, ale jaśniejszego, co odwracałoby uwagę od jej pochmurnej miny.
Zdecydowała się na dość odważny strój, zawierający granatowe, eleganckie spodnie i marynarkę w tym samym kolorze, lecz o nieco ciemniejszym odcieniu. Pod nakrycie założyła żółtą beskinkę i buty pasujące do niej. Włosy podkręciła, optycznie skracając, a na oczy, dość marnie wyglądające, zarzuciła eleganckie, czarne okulary. Akurat gdy wciągała obcasy na nogi, usłyszała dźwięk silnika.
Wyszła niechętnie i powlokła się na miejsce pasażera, a witając się wymusiła sztuczny uśmiech. Alexa, tak jak obiecała, zabrała Łopuszyńską na zakupy, po czym zmęczone zaszły do kawiarni.
Zamówiły po kawie i usiadły na dworze. Gdy rozmawiały, brunetka zauważyła, że przyglądają im się szczupły i wysoki mężczyzna, oraz jego partner w rozmowie-dość powściągliwy brunet.
W końcu podeszli. Ubrani w garnitury, wyszukanym krokiem podążali w ich stronę powolnym krokiem. Pierwszy ruszył ciemny blondyn zagadując.
-Bonjour. Moje nazwisko Saint Laurent-mówił płynnie z francuskim akcentem-mówi to coś pani, Madame?-zerknął na Maję z ukosa.
-Niestety nie, panie Saint Laurent-odparła krótko biorąc łyka kawy-pytanie jest, czy powinnam.-zmierzyła go niezauważalnie wzrokiem.
-Czy możemy się przysiąść?-odparł mężczyzna, który przyszedł razem z nim i nerwowo się rozglądał.
-Oczywiście. A pan jest?-spytała Alexa bruneta.
-Pierre-odpowiedział beznamiętnie patrząc na patrzącą szerokimi oczyma blondynkę.
Mężczyźni przysiedli obok.
-Więc co panów tu sprowadza?-na pytający wzrok, Łopuszyńska biorąc kolejny łyk odpowiedziała-zdradza was francuski akcent, styl oraz sposób wypowiada się. Więc...co sprowadziło tu panów?-uśmiechnęła się.
-Moda. Sztuka. Artyzm. Poszukujemy płótna dla mojego tworu. Dlatego podeszliśmy-powiedział mężczyzna z okularami.
-A jak mogę ci pomóc?-spytała brunetka ciekawsko.
-Zostań moim płótnem-szepnął, ale na tyle głośno. Wiedział, że zrozumiała. Bez ceregieli podał jej wizytówkę i odeszli uśmiechnięci. Dziewczyny zdziwione posiedziały jeszcze pół godziny, aż w końcu Alexa odwiozła Maję do białej willi. Gdy tylko weszła,jej oczom ukazał się...

środa, 24 grudnia 2014

rozdział 23

Miśki moje kochane.
Ja mam dwa razy do roku Święta Bożego Narodzenia, ale życzenia złożę teraz, bo większość obchodzi święta 25 grudnia i uważam, że są bardziej magiczne w moim ....stylu?

Z okazji świąt chciałabym życzyć wam puszystego, prószącego stopniowo śniegu, szalonych zakrętów na kuligach, wymarzonej atmosfery przy wigilijnym stole, "przypadkowego" wejścia pod jemiołę z osobą, którą darzycie szczególnym zainteresowaniem, przepysznych potraw, bogatego Mikołaja, który przyniesie wam tylko trafione prezenty, byście poczuli te święta-każdy na swój sposób. Wesołych świąt.

Zdziwiona brunetka delikatnie odsunęła się od barierki i pędem pobiegła do domu, nie chcąc, by Lili ją zauważyła. Gdy w końcu podbiegła pod willę mogła odetchnąć ulgę. Przekroczyła próg i zamykając wejście, oparła się o białą ścianę, dysząc ciężko. Właśnie spod prysznica wyszedł James. Był półnagi-jedyne, co go okrywało, to biały ręcznik trzymający się na jego biodrach. Z włosów kapały mu pojedyncze krople przejrzystej wody, a on sam przeciągał się leniwie.
-Hej-mruknął wycierając twarz-czemu jesteś taka zmęczona?
-Przebiegłam się.-powiedziała wchodząc na górę. Dopiero po chwili złączył fakty.
-Ale w obcasach?-nie odpowiedziała mu, udając, że nie słyszy. Weszła do łazienki ii wzięła krótki prysznic. Wieczór był dość ciepły, więc postanowiła usiąść w drewnianym, bujanym fotelu. Wciąż nie wiedziała, co myśleć o nowym chłopaku Lili i nadal była zła na Jamesa za flirtowanie z Moirą. Nie mogła być zła... Zresztą, podobno tylko udają. Bo....udają....prawda?
Jej refleksje zakłóciło wejście Jamesa.
-Chcesz posłuchać?-pokazał jej płytę-nasza nowa.-ona z uśmiechem wzięła ją do ręki i włożyła do radyjka, z którego do tej pory leciała relaksacyjna muzyka.
W głośnikach rozbrzmiała jej nieznana dotąd muzyka. Już po chwila wstała i tańczyła w rytm nut, ciągnąc Jamesa w tym samym kierunku. Wirowali jak na parkiecie, wśród pojawiających się gwiazd, które rozjaśniły niebo. Muzyka leciała, zmieniając piosenki.
Nagle nadeszła wolniejsza nuta. Przestali tańczyć i ustali nieruchomo. Po chwili niezręcznego nic nie robienia, mężczyzna podszedł i położył ręce na jej biodrach. Zaczęli się kołysać. Dziewczyna uśmiechała się do niego zalotnie, a James delikatnie zagryzł wargę.
Niestety, każda wspaniała chwila musi minąć. Mimo, iż osoba wchodząca do domu bardzo starała się nie hałasować, usłyszeli skrzypienie na schodach. Przestraszona dziewczyna wtuliła twarz w tors mężczyzny. On delikatnie ją odsunął i pokazał gestem, że ma zachowywać się cicho. Przechodząc koło swojego pokoju zajrzał do szafki nocnej, z której wyciągnął pistolet. Brunetka spojrzała na niego pytającym wzrokiem, ale on machnął na to ręką z wyrazem twarzy dającym wyraźny przekaz "Pogadamy o tym później". Podążyli do źródła hałasu. Osoba znajdowała się w kuchni.
Było ciemno, ale mimo to Łopuszyńska dzielnie podążała za Maslowem. Nawet nie wiedziała, jak to się stało, że nagle światło w kuchni się zapaliło.
Po chwili zaczęła się śmiać.
Gdy włączyła się lampa, James stał i celował lufą w stronę Lili, która miała całą zapchaną buzię szynką.
James też opuścił broń i zaczął się śmiać. Młodsza z sióstr kompletnie nie rozumiała, co się wydarzyło.
-To wy nie śpicie?-spytała, po połknięciu jedzenia.
-Właściwym pytaniem jest, dlaczego ty nie śpisz-spytała brunetka, poważniejąc.
-Byłam na spacerze-mruknęła nie patrząc w oczy siostrze i pobiegła na górę.
Dziewczyna nalała wodę do czajnika i zaparzyła, po czym czekając na to, aż ciecz się zagotuje, spojrzała na Maslowa. Chłopak wyciągnął w jej stronę rękę, a gdy ją złapała, pociągnął dziewczynę do siebie i usadowił na kolanach. Polka objęła mężczyznę i ułożyła głowę na jego ramieniu.
-Okłamała mnie-wyszeptała, a widząc pytający wzrok mężczyzny kontynuowała.-Widziałam ją na plaży z chłopakiem. Nie zdradzę ci, kim on był, póki nie będę pewna, ale starszy od niej o bodajże 6 lat-westchnęła.
-Nie okłamała-powiedział spokojnie-może była na spacerze z chłopakiem. Ba. Starym dziadem. Ona ma 15 lat, w takim razie jej facet musi mieć ***21. Tyle, ile ja. Pogadać z nią?-spytał patrząc na dziewczynę.
-Byłbyś tak kochany?-pokiwał głową-Wykorzystuję cię, przepraszam-pocałowała go w policzek. Chłopak uśmiechnął się, ale po chwili zmarkotniał, gdy dziewczyna wstała z jego kolan, by zalać herbatę.
-Chodź szefie, czas do łóżka-spoglądając na jego szatańską minę dodała-spać.-widząc, jak uśmiech nie schodzi z jego twarzy, chwyciła obie herbaty i pobiegła na górę, a co za tym idzie-on też.
Śmiejąc się pobiegła do ich wspólnej sypialni, po czym odłożywszy napoje, rzuciła się na łóżko, rozkładając się wygodnie.
On przybiegł po chwili także rzucając się na znajdujący się tuż obok skrawek miękkiego materaca.
Przestając się śmiać ułożyli się bokami, by siebie widzieć.
-Idę z nią pogadać-mruknął i wstał. To się należał...
-James-powiedziała, gdy stał przy drzwiach-nie mów jej, że ją widziałam, tylko, że chciałeś o tym pogadać.... I dziękuję-puściła całusa w jego stronę. On zaśmiał się cicho i poszedł. Dziewczyna, lekko się denerwując, na przemian wierciła się w aksamitnej pościeli i brała nerwowe łyki herbaty. Po nie więcej jak 15 minutach, brunet wrócił, i zmęczony rzucił się na łóżko.
-I jak?-spytała kładąc się obok.
-Pogadałem z nią. Podeszła do tematu spokojnie, ale nie powiem, że niezręcznie nie było.-mruknął próbując ułożyć wygodnie poduszkę i biorąc łyki chłodnego już naparu.
-Nie mówiła nic o chłopaku, prawda?-mruknęła dziewczyna wyraźnie markotniejąc.
-Nie, ale sama ją spytaj. Jesteś jej siostrą, więc pewnie ci powie-powiedział Maslow nie przestając siłować się z poduchą. Dziewczyna widząc, jak się męczy, przyciągnęła go do siebie, układając na swojej klatce piersiowe. On jedną rękę ułożył luźno obok siebie, a drugą zaczął jeździć po jej talii.
-Maja...wiesz-zaczął-myślałem trochę ostatnio...I zastanawiałem się, czy nie chciałabyś własnej sypialni. Fakt, że musisz grać poza naszym domem nie oznacza, że musisz się męczyć też na jego terenie. -powiedział podnosząc podbródek i spoglądając jej w oczy.
-Męczyć? Proszę się. Budzenie się obok ciebie jest jedną z przyjemniejszych czynności. Zresztą. Nikt nie jest wygodniejszą poduszką od ciebie-zaczęła bawić się jego włosami. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Pochylił się w jej stronę i łapiąc za podbródek, delikatnie pocałował.
-A tym cię nie męczę?-spytał co chwila patrząc a to w oczy, a to na usta i z powrotem. Jako odpowiedź, dziewczyna wplątała palce w jego gęste włosy i pocałowała go krótko co spotęgowało gęstość atmosfery panującej w pokoju. Chcąc go bardziej zadowolić przeniosła wargi na jego szyję.
Następnego dnia, James spóźniony wybiegł do pracy, gubiąc wszystko po drodze. Już w domu ubrał dresy i pędził na rozgrzewkę w studiu.
Wbiegając na salę po krótkiej reprymendzie, ustał obok pozostałej trójki powtarzając ruchy choreografki. Carlos pierwszy się odezwał.
-James, co ci się stało w szyję?-Latynos spytał retorycznie. Dopiero wtedy James przejrzał się w wielkim lustrze na przeciwko. Na jego szyi był wyraźny, czerwono siny znak.
-Jak to co?-spytał Logan rozciągając się-ktoś tu miał ciekawą noc-na te słowa James wywrócił oczami kręcąc przecząco głową, ale po chwili wszyscy wybuchnęli śmiechem, przez co dostało im się burę.
Za to dzień Mai upłynął dość spokojnie, wręcz nużąco. Pomijając odwiedziny siostry nic ciekawego się nie wydarzyło. Gdy wracała z pracy, postanowiła zajść do studia Jamesa. Miał kończyć kilka minut po niej, więc stwierdziła, że zrobi mu niespodziankę. Będąc tuż obok budynku zauważyła auto partnera. Mężczyzna opierał się o bok pojazdu rozmawiając z jakąś długonogą pięknością. Dziewczyna pewnym krokiem podeszła do chłopaka, całując go w policzek.
-Hej James-zamrugała do niego z uśmiechem-i hej Moira...-mruknęła już mniej zadowolona, próbując zachować pogodny wyraz twarzy.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

rozdział 22

Tego dnia brunetka obudziła się przez rozmowę dochodzącą z korytarza, ale widać było tylko jeden cień chodzący niespokojnie w różne strony. To James.
-Nie....Skąd w ogóle wiesz?.....Tak, oczywiście....Dziś?...Postaramy się być o 18:00....Cześć.-usłyszała skrawek, po czym do pokoju wszedł brunet ubrany tylko w szare bokserki.
-Nie rób sobie planów na dziś. Idziemy do moich rodziców-westchnął siadając na krawędzi łóżka i oddychając ciężko. Dziewczyna wygrzebała się spod kołdry i na kolanach podeszła do Maslowa delikatnie całując go w kark i zaczynając masaż. Delikatnie wodziła palcami po jego wyrzeźbionych plecach i muskała każdy kawalątek jego skóry. W końcu poczuła, że jego mięśnie rozluźniają się.
Jak mężczyzna, który pracuje w korporacji i jest gwiazdą może się stresować taką drobnostką?
Uznała, że przydałoby się dziś załatwić formalności związane z wieczorem. W zamian za wieczorną zmianę, przejęła dyżur House'a w przychodni. Praca była lekka, choć zgoła nużąca. Nim zdążyła zauważyć, minęła 16:00. Czas powrotu do domu. Lili powiedziała, że nie czuje się najlepiej i miała zostać w domu. Oczywiście obiecała, że nie będzie szaleć tylko poleży w łóżku, grzecznie i spokojnie. Trudno było nie uwierzyć-to był istny anioł.
Maja stwierdziła, że mogłaby upiec ciasto. Ale jakie? Wpadła na pomysł. Sernik. Z rodzynkami, lukrem, posypką...Na samą myśl zaburczało jej w brzuchu. Postanowiła wcielić swój pomysł w życie i już po chwili szperała po szafkach. W czasie, kiedy spód się piekł, postanowiła dobrać ubiór. Nie mogła przecież pójść do rodziców faceta ratującego jej życie w łachmanach. Długo szukała. Nie chciała wyglądać jak jakaś uczennica przychodząca na rozpoczęcie roku, ale nie chciała też wyglądać, jakby wybierała się na imprezę z alkoholem i tańcem na rurze.
W końcu  gdy wybrała już odpowiednie ubrania, co było cudem za który należało wychwalać Boga, poszła dokończyć ciasto. W pół godziny zastygł twaróg i wszystko było gotowe. James Podjechał po nią. Wsiadła, całując do w policzek na powitanie i ruszyli w drogę. Stresowała się...Ale było czym?
Nawet jeśli, to mogłoby to być minimalne zdenerwowanie, tymczasem ona trzęsła się, jakby w samochodzie było śniegu po czubek nosa.
Po około 40 minutach wysiedli z samochodu. Widząc jej zdenerwowanie złapał jej prawą dłoń uśmiechając się pokrzepiająco. Ona chcąc pokazać jej śmiałość, zapukała do drzwi. Otworzyła jej przepiękna kobieta. Za nią stanął po chwili mężczyzna o cudownej postawie. Jej czerwona sukienka i jego szare włosy oraz garnitur sprawiały, że prezentowali się zabójczo.
-Dzień dobry-brunetka chciała być kulturalna i wyciągnęła dłoń. Została zmierzona od czubka głowy po palce po czym mężczyzna ujął jej dłoń z uśmiechem. Żona spojrzała na niego, po czym skierowała się do kuchni.
 Zasiedli przy stole. Atmosfera była gęsta tak bardzo, że z łatwością można ją było kroić nożem. Służąca, ubrana w skąpe ubrania podała indyka. Mimowolnie wzrok Jamesa skierował się na tył czerwonowłosej służki rodziców, podobnie było ze spojrzeniem jego ojca. Maja wywróciła oczami, widząc tę prześmieszną sytuację, ale już po chwili żona swojego niezbyt wiernego męża zaczęła rozmowę o pracy Mai. Kobiecie słysząc, że jest diagnostykiem, od razu poprawiło się nastawienie. Bóg wie, co przedtem myślała. Dla pieniędzy z nim jest?...Pozostawmy to bez komentarza.
Reszta działa się bez ceregieli. Przepytywanie jak w klasie.
Nie obyło się bez incydentów, jak Moira, czerwonowłose cudo, wylała przypadkowo sok na spodnie koło krocza Jamesa i próbowała go wytrzeć, oczywiście bez jakichkolwiek skrupułów. Po zaskakującej kolacji Maja miała ochotę tylko i wyłącznie położyć się spać. Oczywiście nie mogła, bo-jak musiało się okazać-jutro nie byłoby mleka do porannej kawy. Postanowiła się przejść chodnikiem koło plaży do najbliższego sklepu monopolowego. Po drodze, wracając zapatrzyła się na piaszczystą, mieniącą się blaskiem plażę.

Nagle spostrzegła młodszą siostrę rozmawiającą z trochę wyższym blondynem w zielonej kurtce i dłońmi w kieszeniach. Podeszła bliżej, żeby choć trochę podsłuchać. Wyraźnie się o coś sprzeczali. Mężczyzna stał tyłem, mówił dość delikatnym, lekko załamanym, ciepłym głosem próbując skończyć kłótnię, którą wywoływała dziewczyna. W pewnym momencie młodsza Łopuszyńska odwróciła się na pięcie i oparła o barierkę patrząc na zachód słońca, widocznie chcąc ochłonąć. Jednak mężczyzna podszedł do niej od tyłu i ją objął, a co za tym idzie, dziewczyna struchlała i zaczęła płakać.
Brunetka podeszła, a raczej przyczołgała się bliżej chcąc coś usłyszeć.
-Kocham cię-blondyn powiedział pół głosem pełnym emocji-Kocham, rozumiesz?
-Dobrze, wiesz, że ona mnie za to zabije-powiedziała nastolatka kładąc dłonie na torsie mężczyzny i wsłuchując się w bicie jego serca.
-Porozmawiam z nią. Wyjaśnimy wszystko. Tylko powiedz mi jedną rzecz. Kochasz mnie?-spytał mężczyzna  patrząc jej w oczy.
-Tak, Kendall. Powiedziała muskając jego wargi.

poniedziałek, 24 listopada 2014

Rozdział 21

Nastała niezręczna cisza, którą pierwszą przerwał blondyn.
-Lili to moja...
-Koleżanka-przerwała mu wpół zdania Liliana.-Aurora poznała nas na spacerze- dodała przeciągłym tonem. Mimo, iż nie brzmiało to wiarygodnie,  nikt nie roztrząsał tematu. Wszyscy śmiali się i jedli kiełbaski. Na początku chłopcy skakali na trampolinie, jak małe dzieci, a później zrobili zawody w jedzeniu pianek, co oblali kilkoma piwami na jednego. Tylko Lili była spięta i cicha. Reszta balowała do rana. Pod koniec imprezy, pijackim bełkotem próbowali wyśpiewać równo nuty, ale gdy Alexa nie mogła już utrzymać Carlosa w pozycji pionowej, postanowiła ich porozwozić. Wszyscy zmęczeni, ale szczęśliwi odjechali rano, a młodsza z sióstr zasnęła jak kamień. Roześmiany Maslow bujał się na boki i szedł podparty o równie pijaną przyjaciółkę. Po kilku próbach, wreszcie weszli po schodach i ledwo dobrnęli do łóżka. Gdy w końcu mężczyzna mógł spokojnie spocząć, jego partnerka cały czas się wierciła co skutkowało tym, że oboje wpadali w śmiech nie do opanowania i tak w kółko. W końcu dziewczyna położyła się na torsie bruneta i oboje zasnęli.
Rano obudził Maję rumor z dołu. Ubrała satynowy, krótki szlafroczek i zeszła do kuchni. To była Lili, która kończyła szykować naleśniki. Była tajemnicza i milcząca. Jedyne, co powiedziała, dotyczyło tego, że wychodzi i mają na nią nie czekać z obiadem. Gdy młoda wyszła, James zszedł na dół. Zjedli śniadanie i postanowili się zająć pracą Jamesa. Pozostało sporo papierów do uzupełnienia, ale skończyli do szesnastej. Brunetka podrzuciła pomysł spaceru, który niezmiernie podobał się Maslowowi. Ubrali się w niewygniecione ubrania i wyszli. Spacerowali przez park podziwiając rozkwitające roślinki i tętniące życiem trawy. Dzieci cieszące się dzieciństwem biegały wokół ich nóg krzycząc coś niezrozumiale. Zwierzęta doskonale się bawiły, a starsze osoby czerpały radość z ciepłej temperatury i wspaniałej pogody. Dziewczyna pociągnęła chłopaka za rękę idąc w stronę centrum parku. Mężczyzna nie wiedział, gdzie go ciągnie, ale postanowił nie dopytywać. Dziewczyna zatrzymała się przed pięknie wyrzeźbioną fontanną opierając dłoń na jego torsie. Spojrzała w jego brązowo zielone oczy i przygryzła dolną wargę. Mężczyzna wpadł w trans wpatrując się tylko w długie, czarne,trzepoczące rzęsy okalające niezwykle piękne, błękitne oczy.
Nagle dziewczyna wykonała niespodziewany ruch i chlapnęła Jamesa odrobiną zimnej wody. Teraz, jego skóra miała na sobie błyszczące się w słońcu krople przejrzystej wody. Dziewczyna wyczekiwała na jego reakcję uśmiechając się dumnie. Dopiero gdy po chwili mężczyzna przetworzył, co się właśnie stało, zmienił minę na grobowo poważną. Dziewczyna odrobinę się przestraszyła, jednak postanowiła udawać, że nie zauważyła zmiany mimiki twarzy przyjaciela i wciąż z tym samym, choć mniej pewnym uśmiechem wpatrywała się w spływające krople bezbarwnej cieczy.  Mężczyzna nieznacznie się zbliżył i wykonał zamaszyste pociągnięcie dłonią, uprzednio nabierając tam dwa razy więcej wody niż Łopuszyńska, w czego skutek dziewczyna miała całe mokre włosy, z których życiodajna substancja spływała jej na rumiane policzki. Już po chwili ganiali wokół okrągłej fontanny chlapiąc wodą na wszystkie strony. Mimo, iż starsze panie z niezadowoleniem kręciły nad nimi głowami, oni mieli je w poważaniu i dalej wprawiali dzieci w osłupienie bawiąc się lepiej od nich. Jak można się domyśleć, do domu wracali zaznaczając chodniki mokrym śladem. Do domu weszli wciąż roześmiani, ale to, co tam zastali, było zadziwiające. W korytarzu stali Kendalla i Lili rozmawiający o Bóg wie czym. Blondyn wyraźnie próbował rozładować napięcie, a dziewczyna poddenerwowana zahaczała wzrok o każdy mebel w pomieszczeniu.
-Hej?-spytał niepewnie James łapiąc brunetkę za dłoń. W tym momencie dwójka odwróciła się w ich stronę przerażonymi oczyma
-Hej-powiedział niepewnie Schmidt.
-Nie chcę być niemiły, ale po co wpadłeś?-zagadnął Kendalla brunet. Blondyn nerwowo spojrzał na buty, po czym podniósł wzrok i już pewniej odpowiedział.
-Zgubiłem teksty do nowych piosenek. Dobrze wiesz, że producent mnie zabije, jak nie będę umiał zaśpiewać choćby jednej nuty, więc próbowałem wytłumaczyć Lili, jak wyglądają i czy mogę je skserować.-w jego głosie można było wyczuć nutę zmieszania i zawahania. Mimo to, Maslow poszedł na górę i wrócił po chwili niosąc dodatkowe, zapełnione tekstem kartki. Blondyn podziękował i po zaproszeniu na kawę oświadczył, że musi iść, więc domownicy jedynie odprowadzili go wzrokiem. Mai i Jamesowi wydawało się to podejrzane. Szczególnie, że zachowanie blondyna nie wskazywało na to, żeby wpadł tu na moment, żeby skopiować treść piosenki, ale postanowili, że dopóki nie dowiedzą się, o co chodzi, nie będą dopytywać.
Zapowiadał się ciekawy czas.

niedziela, 9 listopada 2014

rozdział 20

-Witam szanowną panią-te słowa były pierwszymi, jakie Maja usłyszała tego dnia.
-Witam drogiego pana-uśmiechnęła się otwierając szerzej oczy, które właśnie przyzwyczajały się do rozświetlonego pomieszczenia. Mężczyzna wstał i podszedł do okna, wyglądając przez nie.
-Piękny dziś dzień-oświadczył po momencie ciszy-co powiedziałabyś na grilla?-dodał entuzjastycznie. Łopuszyńska widząc jego uśmiech oczywiście nie mogła mu odmówić.
Ranek zleciał im leniwie, na rozmowie i leżeniu. Około południa, dziewczyna ruszyła po rozpałkę do miasta i podwiozła ją do domu informując siostrę, że wpadną dziś przyjaciele Jamesa, między innymi Carlos z Alexą. Lili machnęła na to ręką mówiąc, że i tak się stąd nie rusza, bo Emilie i Aurora musiały jechać na badania i ma mnóstwo wolnego czasu.
Zaprosiła Kendalla, Logana, Carlosa i Alexę. Nie potrzebowała zbędnych gości.
Ustalili godzinę przybycia, czyli szesnastą, więc wszystko było jasne. Dziewczyna przygotowała ubrania, w czym pomogła jej Liliana, więc Maja mogła spokojnie ruszyć do szpitala. Była zaledwie czternasta, gdy zauważyła Jamesa czekającego na parkingu z torbą.
-Mogłeś zaczekać, przyszłabym i...-zaczęła, gdy wyskoczyła z samochodu, ale jej wypowiedź przerwał pocałunek. Maslow delikatnie ułożył dłonie na jej biodrach. Od słodyczy aż zakręciło jej się w głowie i wbiła mężczyźnie paznokcie w policzki, na których był dwudniowy zarost. Skończył z uśmiechem pełnym satysfakcji i ruszyli do samochodu. Oczywiście nie obyło się bez problemów, takich jak natarczywi paparazzi, ale dla człowieka unikającego ich przez dłuższy czas, to błahostka.
Po krótszym niż mogło by się zdawać czasie dotarli do posiadłości Maslowa. Brunet przekraczając próg domu, przymknął oczy i odetchnął z widoczną na twarzy ulgą.
-James!-krzyknęła uradowana Lili rzucając mu się na szyję. Przez ten krótki okres czasu, spędzała mnóstwo czasu z Maslowem i jak się można domyśleć, sporo z nim rozmawiała. Nic dziwnego, że przywiązała się do człowieka, który dał jej lepsze perspektywy, nauczył języka, poznał z ludźmi i zapewnił stabilną przyszłość. Jakby to ujął "Nie zapominając o moim wrodzonym wdzięku"-zapewne dodał by do tego jeden z najpiękniejszych uśmiechów.
Mężczyzna odwzajemnił uścisk zrzucając torbę.
-Zobacz, czego się nauczyłam-nastolatka pociągnęła mężczyzną w stronę ogrodu, a brunetka skomentowała to ze śmiechem idąc w ich kierunku. Gdy przekroczyła tarasowe drzwi zobaczyła siostrę robiącą salto, które zakończyła pięknym szpagatem.
-No nieźle, widać, że słuchałaś-powiedział dumny brunet przybijając jej piątkę, po czym sam ruszył na trampolinę.
-Tylko uważaj na ...-chciała krzyknąć Maja.
-TAK, WIEM, RANĘ!-krzyknął w jej stronę James wykonując rozmaite triki z jej siostrą.
Dziewczyna ruszyła w stronę domu, kręcąc z uśmiechem głową i wyciągnęła mięso na grilla, sałatkę oraz sprawdziła deser. Zbliżała się wyznaczona godzina. Dziewczyna ruszyła na górę, do garderoby, gdzie czekały na nią stosowne ubrania, które bez trudu, szybko wciągnęła na siebie. Po ułożeniu fryzury, wyjrzała przez okno. Lili już była przebrana. Pierwsi byli państwo Pena.
-Alexa!-krzyknęła Lili szczęśliwa na ich widok-O, i wujek Carlos!-jej uśmiech był jeszcze szerszy niż przed kilkoma chwilami.
-Czemu ja nie jestem wujkiem?-zastanowił się James.
-Jak możesz być wujkiem i szwagrem jednocześnie?-odpowiedziała pytaniem Lili. Łopuszyńska spojrzała na niego z uśmiechem, co odwzajemnił także zakłopotany Maslow.
Drugi przybył Henderson. Już po kilku minutach od poznania Lili dogadywali się jak brat z siostrą. Ostatni, jak się można spodziewać spóźniony, przybył Kendall. Przekraczając próg domu, zaczął:
-Sorka za spóźnienie, ale musiałem....Lili?-spytał zdziwiony.
-Ke...Kendall?-spytała równie zszokowana dziewczyna. Maja z Jamesem spojrzeli po sobie.
-Skąd wy się znacie?-spytali równocześnie Maslow i Łopuszyńska. Zapowiadało się ciekawie....

poniedziałek, 20 października 2014

rozdział 19

Obudził ją dzwonek telefonu. Niechętnie otworzyła oczy i przeniosła wzrok na komórkę. To nagły wypadek w szpitalu. Ale tak żeby o 4:00?! Niemrawo ruszyła do szafy i zakładając pierwszą lepszą rzecz poszła do Lili. Ledwo żywej małej siostrze powiedziała, że musi jechać do jakiegoś pacjenta i że dziewczyny mogą przychodzić o której chcą, na stole w kuchni są pieniądze na jakąś kolację, a obiad jest w lodówce. Obiecała też, że wpadnie na jakieś 2 h i się zmyje. Pobiegła do samochodu i po niedługim czasie była w gabinecie House'a. Usiadła cicho przy stole, tak, by nie przeszkadzać w pisaniu na tablicy. 
-Ninja przybył-powiedział Greg odwracając wzrok ku brunetce.
Dziewczyna zarumieniła się widząc parę nieziemsko przesyconych błękitem oczu.
-Objawy grypodobne. No, myśleć!-pośpieszał ich House.
-No nie wiem...Może grypa?-spytał z przekąsem Chase. Wiadomo było, że jeżeli House wziął ten przypadek nie byłaby to zwykła grypa. Maja spojrzała na tablicę.
"Gorączka, dreszcze, bóle głowy, stawów, tiki mięśni, sztywność stawów"
Podczas gdy wszyscy się wykłócali, czy Chase jest idiotą czy też ma rację brunetka milczała.
-Kim jest z zawodu?-spytała cicho.
-CIEPŁO!-krzyknął Gregory jakby był chory na umyśle.
-Leśniczy-szybko rzuciła Cameron-ale co to ma wspólnego....
-Borelioza?-kontynuowała Łopuszyńska z wzrokiem wciąż skierowanym na House'a.
-Nie ma czerwonych śladów-powiedział do tej pory cichy Foreman.
-Bóle głowy....-zaczęła brunetka.
-CIEPLEJ!-zawtórował jej.
-Chodźcie za mną-po kilku minutach dziewczyna i ruszyła do mężczyzny. Zaczęła szukać w jego czuprynie. I znalazła.
-Zaczerwienienie o średnicy  kilku centymetrów, lekko wypukłe, ciepłe, bolesne przy dotyku, jaśniejszy od środka. Typowy rumień po ukąszeniu kleszcza.-powiedziała zostawiając osłupiałych współpracowników i patrzącego przychylnym wzrokiem pół-szefa ruszając do Jamesa. Ostatnie co dosłyszała to "No i skróciła zabawę!" zza pleców.
Znalazła salę Jamesa i pukając, weszła do środka. Bruneta odwiedził gość, konkretniej Kendall.
-Mówię ci, jest naprawdę wspaniała.-usłyszała tylko końcówkę rozmowy.
-Kto?-Łopuszyńska była ciekawa.
-Nowa dziewczyna Kendalla-wydał Schmidta brunet, za co dostał lekko w bok.
-James, to ja lecę, widzimy się po południu.-powiedział i ruszył do drzwi, zatrzymując się przy nich na chwilę-A tymczasem się nie połknijcie!-dodał z uśmiechem i opuścił pokój, w której pozostała dwójka.
-Dzisiaj zostaję z tobą. Lili zostaje się z dziewczynami. Podobno też poznała chłopaka-Maja usiadła na skraju łóżka-Lepiej się czujesz?-spytała odgarniając mu grzywkę.
-Pewnie-uśmiechnął się-Twój szef był tu ostatnio-powiedział z uśmiechem. Czekajcie.House tu był i on na wspomnienie wizyty się uśmiecha?
-Ale jak to?-dziewczyna zmarszczyła brwi. Co przełożony z diagnostyki robił u Jamesa, skoro jej nie było w pracy?
-Tak to. Był tu i mówił, że jutro mnie wypuszczą-dodał entuzjastycznie. Dziewczyna postanowiła nie martwić się i cieszyć z brunetem. Miło rozmawiali jeszcze przez godzinę, po czym James poprosił Maję o załatwienie kilku spraw. Wzięła jego czarną brykę i ruszyła na miasto. Załatwiła kilka formalności i ruszyła do domu.Akurat dziewczyny w tym czasie wybrały się do centrum handlowego i na lody, więc mogła szybko posprzątać porządnie cały dom i powkładać do lodówki wcześniej zrobione zakupy. Szybko przebrała się z roboczych ciuchów i pobiegła do szpitala, gdzie siedzieli chłopcy.
-Hej-machnęła im wchodząc do pomieszczenia i ściągając okulary.
-Hej-odpowiedzieli chórem. Są bardzo zgodni.
Maja usiadła na krześle odrobinę dalej by popatrzeć na ich uśmiechy. Dopiero po trzydziestu minutach przypomnieli sobie, że w tym małym pomieszczeniu oddycha także Łopuszyńska. Nie miała im tego za złe. Byli wspaniali. Wyszli dopiero wieczorem, a dziewczyna została z Jamesem. Opowiadali sobie żarty, uśmiechali się, mówili, jak im minął dzień....Gładko przechodząc z tematu na temat nie zauważyli, jak zegar wybił północ.
-Panie Maslow, czas do łóżka.-powiedziała do siedzącego na przeciw czekoladowookiego.
-Pod jednym warunkiem, pani doktor-zbliżył się delikatnie, kładąc jej rękę na ramieniu.
-Pacjenci nie wyznaczają warunków-uśmiechnęła się brunetka.
-Widocznie jestem wyjątkiem-przyciągnął ją lewą dłonią-Pani, kładzie się ze mną.-uśmiechnął się i nawet nie dając jej czasu na przetworzenie tego, co właśnie powiedział, pociągnął ją za biodra i ułożył obok siebie. Gdy próbowała wstać, zaczął ją łaskotać, więc nie mogła się ruszyć. Po chwili uspokoili się.Przełożył jej rękę przez pas. Ucałował w czoło i szepnął czułe "Dobranoc". Jego pięknie mieniące się oczy. Jego szeroki uśmiech. Jego miętowy oddech. Jego intensywne perfumy. Teraz wszystko było na swoim miejscu...

niedziela, 12 października 2014

rozdział 18

Jak podejrzewała, James obudził się z krzykiem około 6:00 nad ranem. Szybko wzięła strzykawkę i wpuściła mu gwałtownie zawartość do żyły. Cały zlany potem Maslow ciężko oddychał, ale już po chwili się uspokoił. Niestety, po tym incydencie adrenalina długo się utrzymywała i żadne z nich nie mogło zasnąć. James spróbował zacząć rozmowę.
-Maja....Chciałem tylko powiedzieć, że ja od tamtego momentu...-uciszyła go gestem dłoni. Miała dużo czasu na przemyślenia. Zastanawiała się, czy to tylko jego wina, czy zmienił się na tyle, by mu ufać... co teraz...
-Ja rozumiem-uśmiechnęła się do niego niemrawo.-Przecież nie jestem tu od osądzania. Jestem twoją pracownicą-zrobiła wymowny ruch palcami. On złapał ją za rękę i spojrzał w jej oczy.
-Mimo to wolałbym, żebyś mi ufała-delikatnie zagryzła wargę, gdy kosmyk włosów spadł jej na twarz. Jak można się spodziewać, Maslow jednym ruchem dłoni zagarnął je za ucho i przeszedł palcami, powolnym ruchem na jej kark i przyciągnął ją, by po chwili lekko musnąć jej wargi.
-Masz u mnie kredyt zaufania i nie spieprz tego-zaśmiała się słodko brunetka głaszcząc Jamesa po policzku, na którym pojawiał się lekki zarost.
-Dobra dosyć tych miłości!-krzyknął ostentacyjnie jakiś mężczyzna z tyłu, aż oboje podskoczyli. Gregory House. Ten to ma wejścia.-Przyszedłem sprawdzić zapisy z obserwacji-spojrzał na dziewczynę, a ona podała mu papiery. Po momencie zostawił ich samych, ale przyjechali Kendall i Logan, więc dała mężczyznom parę chwil. Pielęgniarka dała w tym czasie Jamesowi śniadanie i leki, a ona zeszła do bufetu siadając z Cameron, Chase'm i Foreman'em. Dziś ich szef był chyba nie w sosie, bo przyszedł tylko po obiad, odebrał go i odszedł do swojego gabinetu. Coś go trapiło, ale brunetka nie wiedziała co. Widziała też, jak Cameron flirtuje z Chase'm, na co zrobiła mu pogadankę i gdy wychodziła, dala mu subtelną propozycję, by zaprosił ją na randkę. Podpowiedziała w zdaniu "Ostatnio uruchomili nową restaurację. Wybierz się tam kiedyś i pamiętaj, że w towarzystwie je się lepiej"-mrugnęła i wyszła. Kilka razy odwiedziła podczas dnia Jamesa, ale zawsze ktoś z nimi był. Około 18:00 pożegnała się całusem z Jamesem i pojechała do domu, uprzednio zajeżdżając po Lili i dziękując gorąco przyjaciołom za pomoc.
Po całym, męczącym dniu marzyła tylko o ciepłej kąpieli. Gdy weszła od domu szybko usmażyła naleśniki próbując ich słodyczą poprawić humory i jej i siostrze, choć było ciężko. Później posłuchała Lili jak chodziła z Emilie, Laurą, chłopakiem Ems i tajemniczym blondynem po mieście. Rumieniła się, mówiąc o chłopcach, a nie przypuszczała, żeby bujała się w chłopaku przyjaciółki. Starsza Łopuszyńska zaproponowała, żeby zaprosiła dziewczyny na noc, miałyby cały dom dla siebie, na przykład jutro, a ona zostałaby z Jamesem. Liliana dziękując przytuliła siostrę i wyciągnęła komórkę z kieszeni spodni, dzwoniąc do dziewczyn. Maja westchnęła z uśmiechem widząc przejętą siostrę rozmawiającą z przyjaciółkami łamaną angielszczyzną o planach.
Skierowała się na górę, wzięła długą, relaksującą kąpiel i skierowała się do sypialni.Czegoś jej tu brakowało. Rozejrzała się, ale wszystko było po staremu, więc ułożyła się w łóżku, opatulając się kołdrą po szyję.  I wtedy poczuła zapach perfum. Jego perfum. Brakowało jej jednej osoby. Jamesa....

środa, 17 września 2014

rozdział 17

By zrozumieć tą część historii należy zobaczyć ponownie do końcówkę rozdziału piątego. MIŁEJ LEKTURY.

-To może łaskawie mi opowiesz, co się stało?-pytała zaszywając ranę pół przytomnego Maslowa.
-Bo....Wiesz...-zaczął, ale wszedł twój szef.
-Nie przeszkadzajcie sobie-usiadł ostentacyjnie, a za nim weszła reszta grupy-kocham takie problemy!-udał entuzjazm patrząc na dziewczynę wymownie.
-Skończysz później-powiedziała spoglądając na Greg'a.
-Gregory!-to sali weszła Cuddie-Pilne wezwanie. Łopuszyńska, kończ i do House'a-gdy zobaczyła zaistniałą sytuację właśnie kończyłam robotę. Wszyscy niechętnie wyszli, a mój szef obejrzał się jeszcze do sali i zniknął za ścianą.
-Masz cholernego farta James-powiedziałam chowając ekwipunek-Wszystko w porządku. Lili czeka na korytarzu. Wszyscy się o ciebie martwią. Zostaniesz jeszcze na badaniach, żeby zobaczyć,  czy nie masz urazów wewnętrznych, potem chwila na obserwacje, złożysz zeznania i powinnam wieczorem być-brunetka cmoknęła czekoladowo-okiego w policzek i wpuściła przyjaciół do sali biegnąć do pacjenta. Dzień był ciężki. Pacjent miał jak się okazało, raka krwi z powikłaniami. Po skończonej pracy współpracownicy rozeszli się i papierkowa robota została jej szefowi, który nie miał o niej bladego pojęcia w czego skutek siedziała z nim dyskutując i przedrzeźniając się aż do 19:00. Potem zostawiła House'a i pobiegła do Jamesa, gdzie leżał i wisiał na komórce.
-Opowiadaj-zarządziła.
-Więc....No i czas na wyznania-zaśmiał się gorzko-miałem kiedyś wiele dziewczyn. Wśród nich była Carmen. Niepozorna, słodka mulatka. Przespałem się z nią, ale nie chciałem nic więcej. Napastowała mnie, dręczyła i wniosłem to do sądu. Dostała zakaz przebywania w pobliżu mnie na 200 metrów. Ale kilka dni temu widocznie się skończył. Napadła mnie. Na początek tylko krzyczała, trochę biła, ale potem stwierdziła, że zasługuję na karę, a to na początek-powiedział spoglądając na ramię.- Dziewczyna zadumała się na moment, po czym wstała.
-Może na nią zasługujesz?-spytała szeptem-Może to i psychopatka. Niebezpieczna, chora. Ale z miłości. Zostawiłeś ją, James. Seks dla kobiety to coś więcej niż zaspokajanie potrzeb. To zaufanie-zmierzyła go wzrokiem po czym skierowała się do drzwi.
-Zostawisz mnie tak samego?-spytał po chwili milczenia.
-Jadę na moment, porozmawiam z Lili. Alexa obiecała zgarnąć ją na noc, żeby nie siedziała sama. Wrócę niedługo-powiedziała zarzucając skórzaną torebkę i wyszła. Już miała wyciągać rękę po taksówkę, ale zauważyła, ze znajoma jej twarz mija koło niej.
-...Łukasz?-spytała patrząc na błyszczące oczy motocyklisty. Podwinął do góry szybkę od kasku i spytał:
-Gdzie podwieźć?-podała mu adres i z wdzięcznością wsiadła. Już niedługo była pod domem Alexy i Carlosa. Wytłumaczyła młodszej siostrze, że "Wujkowi Jamesowi" nic nie będzie, ale muszą go jeszcze badać i będzie dobrze się bawić z ciocią Alexą i wujkiem Carlosem.
Wróciła do szpitala samochodem Jamesa, ponieważ zaszła do domu po ubrania dla bruneta. Przy recepcji spotkała szefa wychodzącego z dyżuru. Gdy weszła do sali James niespokojnie spał. Leki przeciwbólowe chyba przestawały działać. Westchnęła i opierając się na biurku zamknęła oczy. To będzie ciężka noc...

piątek, 29 sierpnia 2014

rozdział 16

-Halo?-powiedziała do słuchawki telefonu. już po chwili rozbrzmiał w niej ciepły głos.
-Pani Łopuszyńska jak mniemam. Chciałam poinformować, że pani podanie o pracę zostało rozpatrzone pozytywnie. Zapraszamy pojutrze o 9:00 do wydziału diagnostyki.
-Dobrze, dziękuję za informację. Do widzenia-odpowiedziała jeszcze zastygła. James wpatrywał się w nią pytającym wzrokiem.-Dostałam pracę!-zaczęła piszczeć jak opętana, jakby jakiś szatan w nią wstąpił. James uśmiechnął się do niej i pogratulował. Wypili może odrobinę za dużo....
Następnego dnia obudzili się na kanapie, ubabrani czerwonym winem i w wygniecionych ubraniach. Jak zwykle James musiał zebrać się do pracy, więc kiedy poszedł się przebrać, Maja zrobiła śniadanie. Zjedli śniadanie z ledwo dobudzoną Lili, która zwlokła się w piżamie.Na wieść o pracy siostry bardzo się ucieszyła. Starsza Łopuszyńska pożegnała się buziakiem z Jamesem, po czym Maslow wyjechał.
-Ej, młoda-zaczepiła siostrę-nie chciałabyś może poznać mojej przyjaciółki? Wybieram się dzisiaj do niej-mrugnęła wkładając naczynia do zmywarki.
-OK. A przy okazji poznałam nową koleżankę, naszą sąsiadkę. Ma na imię Emilie i prosiła, żebym wpadła dzisiaj, jeżeli nie masz nic przeciwko. Chciała mnie poznać ze swoją przyjaciółką Aurorą-uśmiechnęła się promiennie. Starsza z sióstr także podniosła kąciki ust. Ucieszyła się na wieść towarzystwa Lili. Wiedziała, że w końcu znajdzie koleżanki, ale bała się, że będzie cicha i skryta przez zmianę otoczenia.
Maja pobiegła do garderoby i po pięciu minutach wyszła przebrana, a podobnie było z ubiorem jej siostry.
Przeszły się niespiesznym krokiem trafiając do domu Alexy. Blondynka była nieco zdziwiona jednym gościem więcej. Jak zwykle, przyjacielska aktorka chciała porozmawiać z Lili lub nawiązać jakikolwiek przyjazny kontakt, co udało jej się z trudem. Lili naprawdę dobrze radziła sobie jak na osobę, która dopiero zaczynała przyzwyczajać się do odmiennego języka. Spędziły miłe kilka godzin, po czym Łopuszyńskie postanowiły wrócić do domu. Maja zaczęła gotować obiad, przy czym pomogła jej Lili. Zjadły go rozmawiając, a później starsza siostra wypuściła młodszą do koleżanek. Około 19:00 przyszedł skatowany całodniowym przeglądaniem papierów i pełnym obrad dniem. Jego "dziewczyna" chciała jakoś temu zaradzić. W końcu od czego tu była?
Odgrzała mu obiad, podając herbatę z rumianku. Po skończonym posiłku kazała mu się iść umyć, na co przystał z ochotą. W tym czasie wróciła Lili relacjonując co się wydarzyło. Jak dostała naszyjnik przyjaźni, jak poznała chłopaka "Ems" i jego przystojnego blond kuzyna-na te słowa zarumieniła się jak rumiane jabłuszko. Brunetka wysłuchała wszystkiego i pośmiały się razem, po czym starsza wyszła do swojego pokoju, uprzednio biorąc 5 minutowy prysznic. W sypialni zastała leżącego na brzuchu Jamesa ze zmarszczonym czołem. Wpatrywała się chwilę w jego pięknie wyrzeźbione plecy i przeniosła wzrok na jego niezadowoloną minę. Gdy zamknęła drzwi, mrużąc oczy, spojrzał na nią.
-Maja?-spytał zmęczonym głosem. Nie spał, nie mógł. Było to widać na pierwszy rzut oka. Dziewczyna bez słowa podeszła do łóżka i delikatnie zaczęła rozmasowywać jego plecy. Rozcierała je delikatnie przyciskała, patrzyła jak mina mężczyzny pod nią zmienia ze strudzonej na pół uśmiechniętą. Całą czynność zakończyła ciepłym muśnięciem jego karku wargami i położyła się obok.James przekręcił się w jej stronę i przyciągnął ją do siebie ramieniem. Na miły sen usłyszał od niej słodkie dobranoc i tej nocy spał jak małe dziecko.
Następnego dnia poszła pierwszy dzień do pracy uprzednio zostawiając siostrę z wieloma książkami i telewizją.
Gdy tylko przekroczyła próg szpitala wiedziała, że to jej miejsce. Mimo trudności i ciężkiego charakteru szefa udało im się rozwiązać zagadkę dotyczącą choroby pacjenta i został on poddany odpowiedniemu leczeniu. Czekały ją jeszcze 2 godziny pracy w przychodni, do 17:00. Zasadniczo miał je wyrobić twój Dr. House, jej szef, ale zlecił to tobie w zamian za 2 dni wolne do wykorzystania kiedy tylko chciała. Zostało jej jakieś 30 minut, gdy dostała wiadomość, że lekarze potrzebuję szybko pomocy w sali nr 17. Jakiś zakrwawiony mężczyzna wbiegł do szpitala z kulką w torsie.
Wzięła szybko morfinę i zaczęła biec w kierunku sali, bo nie wiedziała, jak poważnie są rany, a człowiek mógł się wykrwawić lub być tylko draśnięty. Gdy wbiegła na salę zauważyła sztab lubi próbujących mu pomóc. Kazała się im wszystkim usunąć z drogi by spojrzeć na rannego. Gdy tylko odwrócił się do niej doznała ciężkiego szoku.
-...James?-szepnęła.

czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 15

MIŚKI KOCHANE!
Na bocznym prawym pasku pojawiła się nowa strona "
Kontakt z autorką". Jeżeli ktoś ma jakieś pytania lub zamówienia, proszę się tam skierować.

Co do zamówień proszę je składać prywatnie lub na stronie "Jednorazówki".
Chcę także poinformować, że pojawiło się na stronie wspomnianej powyżej nowe story.
Miłej lektury.
*********************************************************************************

Tego dnia Maja obudziła się wcześnie. Na niebie pojawiały się dopiero przebłyski morelowego słońca. Dziewczyna zbiegła na dół i zaczęła szykować śniadanko. Gdy tylko je skonsumowała, szybkim ruchem wbiegła po schodach i skręciła do garderoby , gdzie w pośpiechu ubrała szybko elegancki zestaw. Weszła do ich sypialni mając nadzieję, że James nie zezłości się o jej prośbę.
Podeszła cichym krokiem do Jamesa i delikatnie pogładziła jego ramię.
-Jamie-zaszeptała, a on powoli zamrugał podnosząc głowę z poduszki.-Idę zapisać Lili do szkoły. Czy mogę pożyczyć auto?-zatrzepotała błagalnie rzęsami.
-Jasne, kluczyki wiszą w garażu-dziewczyna podniosła się z łóżka całując Maslowa w policzek. Gdy stała tuż przy drzwiach, brunet jeszcze zaspanym półgłosem powiedział:
-Mejka-jeszcze się nie nauczył.-Tak w ogóle to dzień dobry-mruknął po czym wtulił się w poduszkę. Słysząc jej słodki śmiech jego kąciki powędrowały w górę, po czym zdrzemnął się jeszcze pół godziny.
Starsza Łopuszyńska tymczasem złożyła dokumenty do jednej z najlepszych szkół. Wiedziała, że siostra się tam dostanie-była pewniakiem z takimi wynikami w nauce. Martwiła się jednak, czy dziewczyna poradzi sobie z aklimatyzacją. Właśnie miała iść do trzeciej klasy High school*. Sekretarka jak na ten zawód była niezwykle uprzejma i sprawna, toteż brunetka już po 10 minutach wiedziała, do której klasy jej siostrzyczka trafi. Dostała listę osób z jej klasy i książki. Plan zajęć miał dojść w przeciągu dwóch tygodni. Była połowa lipca, więc i tak sprawnie wszystko szło. Czując, że ma dziś farta do szybkiego załatwiania formalności, Majka poszła do szpitala złożyć papiery o pracę. Miała dowiedzieć się jutro, czy się dostała.
Około czternastej, zmęczona wróciła do domu. Lili siedziała z książką w ręku i podgryzała jabłko.
-Co czytasz?-spytała młodszej siostry, a ona pokazała jej okładkę samouczka do angielskiego.
-Od Jamesa.-powiedziała biorąc kolejny kęs-i poprzedzając twoje pytanie-jest w ogrodzie i coś majstruje z altanką. -powiedziała. Gdy starsza Łopuszyńska przechodziła koło młodszej, zmierzwiła jej włosy, w a odpowiedzi usłyszała śmiech.
Gdy weszła do ogrodu zobaczyła pół nagiego bruneta, który przybijał gwóźdź do drewna. Wyglądał niezwykle seksownie. Po jej głowie zaczęły błądzić niezwykle grzeszne myśli. Przygryzła wargę. Wdech. Wydech. Ich ciała splecione. Wdech. Namiętny, pełen pożądania pocałunek. Wydech.
-A ty co taka rumiana?-zapytał Maslow, który gdy tylko zauważył, że dziewczyna mu się przygląda, odwrócił się z uśmiechem.
-Chciałam spytać, co chcecie na obiad-spytałam, gdy Lili weszła na taras.
-Proponuję nie męczyć się dzisiaj i zjeść frytki ze schabowymi-powiedział James. Młoda spojrzała na niego dziwnie.
-To takie podłużne talarki babci-powiedziała na odchodne i powędrowałam do kuchni. Godzinę później poprosiłam Lili, żeby nakryła do stołu. Usiedliśmy wszyscy i zaczęliśmy jeść. Potem James zaproponował, żebyśmy pojechali na plażę. Młodsza z sióstr nie spodziewała się, że tu plaże są tak wielkie. Z namiętnością i pasją przeskakiwała fale i co chwila przybiegała, żeby pokazać parze kolorowe muszle. Wieczorem, gdy wracali stąpając po przepełnionym słońcem piasku, mała Łopuszyńska już zaczynała ziewać, a zanim dotarli do domu już zasnęła. James przeniósł ją do sypialni, po czym zaproponował Mai kieliszek wina, na co przystała z ochotą. Wtem nagle dostała tajemniczy telefon...
*********************************************************************************

* W szkolnictwie amerykańskim są inne szkoły:
Szkoła podstawowa (5-10) Primary School
Szkoła przejściowa (11-13) Middle School
Szkoła średnia (14-18) High School
Szkoły pomaturalne lub szkoły wyższe



wtorek, 8 lipca 2014

rozdział 14

OGŁOSZENIA PARAFIALNE!
W kolumnie po prawej stronie pojawiła się nowa strona-Jednorazówki.
Gdy wejdziecie w tę stronę pokażą wam się tytuły historyjek. 
Gdy klikniecie wybrany tytuł pokaże się wam opowiastka.
PRZYPOMINAM! Piszę jednorazówki na zamówienie, wystarczy napisać imię bohaterki, wiek, z kim (James, Carlos,Kendall, Logan xdd) oraz rodzaj (fantasy, erotyczne, romantyczne, itp) :)
Miłej lektury :)
*********************************************************************************
I tak minął tydzień. Nareszcie wracali do słonecznego, beztroskiego Los Angeles. Dzień zapowiadał się burzowo. Całą drogę na lotnisko przejechali w ciszy. Co jakiś czas Łukasz próbował zagadnąć do każdego, ale wszyscy byli śpiący. Gdy wreszcie dojechali okazało się, że lot opóźni się o godzinę. Mimo wielu przeszkód w końcu wsiedli do samolotu. Lili mimo przerażenia starała zachować spokój w nowej sytuacji. Gdy tylko lot stał się spokojniejszy usnęła na ramieniu Łukasza, który opierał głowę o szybkę. Maja natomiast objęła silną, muskularną rękę Jamesa swoimi delikatnymi dłońmi. Przy nim wyglądała tak krucho i niewinnie...
James odwrócił się i uśmiechnął do brunetki, co odwzajemniła i zaczął przeglądać komórkę. Z braku ciekawszych zajęć dziewczyna ułożyła wygodnie głowę na jego ramieniu i zaczęła obmyślać. Pierwszym co tylko zrobi po przyjeździe do miasta aniołów będzie rozpakowanie jej młodszej siostry i dostarczenie jej książek. Potem będzie musiała ją oprowadzić po mieście i pokazać okolice. Powinna także poszukać stałej pracy, bo państwowe pieniądze, mimo dużej kwoty, nie wystarczyłyby na życie ich dwóch. Mimo, że Maslow zrobił im małą awanturę, że nie musi nic kompletnie płacić, brunetka nie chciała wisieć na jego portfelu. Gdy wreszcie wylądowali pożegnali się z Łukaszem, który pojechał do swojego mieszkania. Po nich przyjechał specjalny minivan. Gdy dojechali do domu Lili niepewnie wysiadła rozglądając się naokoło.
-Chcesz zobaczyć swój nowy pokój?-James wiedząc, że młoda dopiero się przyzwyczaja mówił powoli i wyraźnie. W odpowiedzi uzyskał tylko potwierdzające kiwnięcie głową. Gdy Lili otworzyła morelowe drzwi osłupiała.pokój był świetnie oświetlony i miło urządzony.
-Beautiful-powiedziała wpatrując się błyszczącymi oczami, wciąż nie pojmując, ze od dziś będzie tu mieszkać. Maja chciała pomóc jej się rozpakować, ale dziewczyna odmówiła twierdząc, że chce sama to zrobić. Brunetka zostawiła młodszą siostrę samą i zaczęła wrzucać do prania rzeczy znajdujące się uprzednio w walizce. Gdy wreszcie skończyła, a było to około godziny 18:00, postanowiła zrobić porządną kolację. Usmażyła dewolaje, zrobiła ziemniaki z koperkiem i na deser-przesłodkie pierogi z jabłkami. Sam zapach zwiódł Maslowa i młodszą Łopuszyńską na dół. Zjedli śmiejąc się i żartując. Gdy wszyscy zjedli Maja posprzątała ze stołu i poszła do sypialni, gdzie James właśnie wciął t-shirt. Zbliżyła się do niego i przytuliła mocno.
-Nigdy ci się nie odwdzięczę za to, co dla mnie robisz-powiedziała unosząc podbródek.
-Może zaczniemy od tego?-powiedział delikatnie stykając ich wargi i przyciągając ją w pasie, a ona objęła go za kark. Chciała poczuć smak jego ust coraz mocniej. To było uzależnienie, doprowadzało ją to do szaleństwa.
-Czy nie wiecie gdzie je...Chyba przyszłam nie w porę-powiedziała lekko zarumieniona Lili stojąc w lekko odchylonych drzwiach.
-Nie, skąd. A właśnie, mam dla ciebie jeszcze jeden prezent-powiedział James puszczając Maję i kierując się w stronę szuflady w biurku. Było tam małe, białe opakowanie.
-Co to? -spytała młoda zaglądając do środka.-Ja cię.....Czy to jest telefon?!-krzyknęła uradowana.
-Tak, Samsung...-nie było dane dokończyć brunetowi, ponieważ mała rzuciła się na jego szyję i zaczęła tulić. Zaraz gdy go puściła, odbiegła w podskokach. Brunetka pokręciła głową z uśmiechem.
-Na czym skończyliśmy?-spytał Maslow zbliżając swoje wargi do dziewczyny, ale przerwał im telefon. Dziewczyna zaśmiała się cicho, gdy zobaczyła reakcję Jamesa-zaklął pod nosem rzucając zawistne spojrzenie na urządzenie. Podczas gdy jej współlokator rozmawiał o interesach poszła do swojej siostrzyczki. Poradziła sobie w rozpakowywaniem w niecałe dwie godziny! Niesamowicie to wyglądało. Porozmawiały jeszcze trochę i każda wzięła kąpiel znów spotykając się u młodszej. Starsza siostra położyła się obok Lili i dzięki temu mała usnęła. Gdy James po dłuższym czasie skoczył rozmowę, skierował się do dziewczyn. Zastał tam zbierającą się do wyjścia Maję i jej małą kopijkę tulącą się do pluszowego królika, który leżał na łóżku. Podszedł do swojej partnerki, wziął ją na ręce i zaczął nieść do sypialni, a ona nawet nie miała siły protestować. Położył ją wygodnie i ułożył się obok niej, a potem odpłynął do krainy Morfeusza.

piątek, 13 czerwca 2014

rozdział 13

Następnego dnia mimo wczesnej pory Maja była na nogach. Energia rozpierała ją wewnętrznie. Robiła lekkostrawne cheeseburgery, nalewała świeżego kompotu do bidonów, przygotowywała sałatkę. Bardzo się cieszyła na piknik. Ale mimo entuzjazmu niepokoił ją fakt, że James także tam będzie. Musi być dyskretna, nie chce przecież wspominać o niezręcznym fakcie, przez który brunet mógłby spostrzegać blondyna jako potencjalnego przeciwnika, wroga, konkurenta. "Przeszłość jest jak seks bez zabezpieczeń. Zawsze ma fatalne skutki"-pomyślała ze śmiechem.
Dzień był pogodny, słońce wisiało wysoko na niebie, chmury były bialutkie, a niebo koloru najczystszego błękitu. Trawa i zboża szumiały pod wpływem delikatnego i przyjemnego wietrzyku. Przepiękna sobota się szykowała. Mimo dzisiejszej rozprawy nie czuła lęku czy stresu. Sekretarka stwierdziła, że nie potrwa dłużej  jak 20 minut, miała odbyć się o 13:00, a była 8:00. 
Krzątała się po kuchni, skoczyła po świeże bułki, pobiegała chcąc wyzbyć się nadmiaru energii, wzięła krótki prysznic i przebrała się w eleganckie ubrania, ponieważ zbliżała się 12:00. Zrobiła już dawno obojgu ze swoich obecnych współlokatorów-na szczęście mieli podobny gust kulinarny. Mogła spokojnie zrobić pierogi z jabłkami-przysmak Lili i nowe doświadczenie dla podniebienia Jamesa. Akurat zwlekli się w porę. Najpierw zeszła moja ukochana siostrzyczka.
-Czy to nie jest moja spódnica?-spytałam zdziwiona, na co lekko się zarumieniła.
-Czy mogę ją pożyczyć?-odparła skruszona.
-Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. Ale tak, możesz.-w tej chwili przyszedł James dosłownie przyciągnięty zapachem. Oczywiście wszyscy zjedli ze smakiem, po czym pojechali do tego sądu. Dopiero wtedy wszyscy zdali sobie sprawę, jak bardzo liczą się te minuty. Gdy zostali poproszeni na salę omal im serca nie wyskoczyły. po przesłuchaniu Lili i Mai dopuszczono z urzędu Jamesa, oczywiście później przesłuchiwano ciotki, wujów, co odrobinę zajęło, ale końcem końców czekali na korytarzu na werdykt, to były najdłuższe minuty ich życia. Gdy tylko kazali im wejść do sali, gdzie sędzia był już tak znudzony, że omal nie zasypiał, myśleli, że zaraz pomdleją.
-W imieniu Rzeczpospolitej Polski sąd po rozpoznaniu sprawy o adopcję małoletniej Liliany Łopuszyńskiej przyznaje prawo do opieki nad nią Mai Łopuszyńskiej. Zamykam sprawę-gdy młotek zastukał Lili mocniej wtuliła się w Maję. Nie wiedziała jeszcze, co będzie to dla niej oznaczać....

Później wszyscy pojechali do domu w świetnych humorach. Oczywiście Łukasz powitał ich z wesołą Jaśminą i kocem na piknik. Usiedli na polanie i rozmawiali do późna, podczas gdy młoda nie mogła nacieszyć się pieskiem. Postanowili wrócić do domu, gdzie spokojnie usiedli przed starym telewizorem i zjedli po miseczce lodów. Dzień był całkiem udany. Około 23:00 Łukasz wyszedł, a Lili spała jak zabita na kanapie. Oczywiście kochany James przeniósł ją do jej pokoju i przymknął drzwi, po czym ruszył do sypialni Mai. Wziął z niej czyste bokserki i wszedł do łazienki biorąc długą kąpiel. Maja już 20 minut temu leżała umyta i czekała na Maslowa. Gdy ten wreszcie raczył wyjść spod prysznica było zupełnie ciemno. Ułożył się obok niej wygodnie po czym musnął jej policzek i zapadł w głęboki sen.

sobota, 7 czerwca 2014

rozdział 12

Przez około 10 minut od wyjścia z domu Łopuszyńskiej szli przed siebie nawet na siebie nie zerkając, nie wspominając o jakichkolwiek słowach czy porozumiewawczych gestach. Zwyczajny spacer. Nigdy nic w ich otoczeniu nie było tak normalne-to było aż nienormalne. Maslow nerwowo skubał kawałek swojego płaszcza, a partnerka obok nie robiła nic ciekawszego. Nagle ni stąd ni zowąd z lasu wyskoczył wesoły, mały piesek a za nim pędził przystojny blondyn.
-Jaśmina stój!-pędził krzycząc za sunią. Gdy w kocu ją dogonił i zapiął na smycz kątek oka zauważył dwójkę naszych bohaterów.
-Nie wierzę! Maja?!-spytał uradowany. Rozłożył ręce ze zdziwienia. Oczywiście objęcia nie pozostały puste, ponieważ jak się domyślacie,brunetka wpadła w nie niczym wicher zostawiając za sobą skołowanego i jak zwykle nierozgarniętego bruneta.
-Jejku, to prawie 3 lata!-przytuliła go, po czym zarumieniła się pojmując niezręczność sytuacji i opuściła jego ramiona cofając się do Jamesa.
-Hey, I'm James Maslow. And you?-mężczyzna wystawił do niego dłoń.
-I'm Lucas Grey. It's nice to meet you-odpowiedział mu blondyn. Po tych słowach zapadła niezręczna cisza. Po chwili brunetka odezwała się po angielsku:
-Skończyłeś już uczelnię?-spytała wciąż nie zmniejszając ilość okazywanego entuzjazmu po spotkaniu.
-Tak, dokładnie. A teraz załatwiłem sobie pracę w ....tam dara dam..........Los Angeles!-wykrzyknął uradowany.
-Co za zbieg okoliczności! My też tam mieszkamy.-ilość entuzjazmu Mai aż palił. James poczuł się odrobinę zazdrosny.
-A właśnie, co ty tu robisz? Czyżbyś.....-zaczął poważnie, po czym widząc minę Jamesa zaśmiał się gromko.
-Rodzice mieli wypadek...są w śpiączce-przełknęła głośno ślinę, a blondyn, ku udręce Maslowa objął ją ramieniem.-Teraz zabieramy Lili do LA. -spojrzała sympatycznym wzrokiem na Jamesa.
-Od kiedy ty jesteś mężatką?-spytał zdziwiony, na co James zaczął nerwowo chichotać.
-Ja nic o tym nie wiem...-zaczął brunet, czym doszczętnie zaskoczył blondyna.
-Mieszkacie razem bez ślubu?!-wykrzyknął zdumiony Lucas.
-Tam wszystko jest inne.....A właśnie, kiedy wylatujesz?-spytała zaciekawiona brunetka badając każdy element, jaki się w nim zmienił. Był jeszcze bardziej umięśniony, miał już dłuższe włosy, ale jego oczy wciąż były roześmiane i pełne życia.
-Bodajże za tydzień.
-Chyba lecimy tym samym samolotem...Tam to dopiero można się modlić o przetrwanie-zaśmiał się nerwowo James.-Może wpadniesz do nas jutro na kawę?
-Chętnie, tylko muszę po południu jechać do urzędu....A może piknik o 16:00? Lili uwielbia Jaśminkę-mrugnął do Mai, co nie uszło uwadze Jamesa.
-Dobrze-przytuliła go na do widzenia, po czym każdy ruszył w swoim kierunku.
-Kto to?-spytał Maslow patrząc na uradowane oczy partnerki.
-.....Przyjaciel.-dodała po dłuższej chwili co zaniepokoiło bruneta. Do domu weszła w świetnym nastroju, za to on pełen podejrzliwości....

wtorek, 27 maja 2014

rozdział 11

Na potrzeby tego rozdziału wzięłam ukraiński słownik do ręki i przetłumaczyłam pół pamiętnika prababki, przynajmniej kilka wpisów dotyczących przesądów i obyczajów, wszystkie poniższe zachowania są prawdziwe.
I jeżeli ktokolwiek chciałby własną jednorazówkę pod tym postem może napisać z kim i o jakiej tematyce (fantasy, romans, erotyk). 
Miłej lektury.
******************************************************
Następnego dnia, rankiem, Maja została obudzona przez piękne, świecące słońce wpadające spomiędzy ciężkich zasłon. Ku jej zdziwieniu nie było bruneta. Szybko ubrała się i wręcz zbiegła na dół.  W kuchni zastała Lili robiącą kanapki z miodem pszczelim i twarogiem, która próbowała się dogadać z Jamesem.
-Gawarisz pa ruski?-spytała siostra z bezradną miną, a on tylko pokręcił głową.
-Sprichst du Deutsch?-podjęła kolejną próbą, skończoną fiaskiem. Wtedy wkroczyła starsza z Łopuszyńskich.
-On mówi tylko po angielsku, coś tam poduka po hiszpańsku skarbie-podeszła do siostry całując ją w czoło, a następnie podeszła do bruneta i pochyliła się, by pocałować lico, które nadstawił, lecz w ostatnim momencie przyciągnął ją do siebie i pod wpływem jego uścisku usiadła mu na kolanach, i pod wpływem obrotu głowy  ich usta się zetknęły. Po chwili oboje się śmiali, a Liliana stała obok przerażona.
-Maja! Powiedz mi, czy mam wezwać księdza Antoniego?-spytała przerażona. Wtedy to przypomniała sobie o zwyczajach na wsiach polskich, czyli kolejny powód, przez który wyjechała.
Szybkim ruchem wyrwała się z uścisku i wstała nakładając sobie dwie kromki o odmiennych składnikach. Maslow zdziwił się trochę.
-Wiesz, tu nie przystoi obnosić się z uczuciami przy osobach trzecich. Uznaje się to za grzeszne, szkodliwe i jest podejrzenie, że demoralizuje młodzież. –widząc jak jeszcze bardziej powiększają mu się oczy ze zdziwienia.-ale to taka sama prawda, że jeżeli przyjdziesz w białej sukience na ślub to nigdy nie będzie się szczęśliwy w związku. Bujdy na resorach skarbie-pocałowała go krótko w policzek. Jeżeli wszyscy mieli wierzyć w ich „miłość”, to najbliższe otoczenie jak najbardziej. Lili była zdegustowana tym, że nie możę zrozumieć co Maja mówi. Znała tylko podstawy angielskiego, nie to co siostra. Widząc naburmuszenie siostry Maja dodała:
-Dziś chyba zrobimy ci przyspieszony kurs angielskiego.-powiedziała w obcym języku, co niestety mała zrozumiała, a jej mina już zmieniła się na zmęczoną.-Ale najpierw pojadę do miasta załatwić formalności i dowiedzieć się, kiedy jest termin rozprawy. Może przy okazji odwiedzę rodziców. Jedziesz ze mną. James, ty też?-mężczyzna kiwnął głową twierdząco. Czyli już ustalone. Jak powiedziała, tak zrobiła. Wzięli stary samochód rodziców dziewczyn. Półgodzinna droga nie była tak ciężka, choć nikt nie mógł powstrzymać swojego wścibskiego wzroku przed elegancko ubranymi przybyszami z drugiego końca świata. Podczas gdy Maja poszła zobaczyć termin rozprawy, oraz jej godzinę, donieść dokumenty oraz dopełnić wszelakich formalności, James postanowił zabrać Laurę na shake’i. Mimo, iż brunetka niezbyt umiała mówić po angielsku już polubiła nowego chłopaka swojej starszej siostry. Tylko wciąż dziwiła ją jego otwartość na nowych ludzi i łamanie każdego zabobonu, jaki przychodził jej do głowy.
Za to w jego głowie kłębiły się zupełnie inne myśli. „Biedna dziewczyna, taka niewinna, urocza….Gdy tylko wejdzie to ogromnej, zakłamanej, miejskiej dżungli….YGH” Wzdrygnął się na samą myśl. Trzeba będzie jej powiedzieć, że nie może tu zostać. Będzie musiała wszystkich opuścić. Ani brunetowi, ani jego partnerce nie podobała się taka perspektywa. Ale nie mieli najmniejszego wyboru.
Tymczasem Maja zdążyła dopełnić formalności, przejść badania psychologiczne i wyjść do nich, beztrosko uśmiechających się do siebie. Na ten widok zrobiło się jej cieplej na sercu. Pozostało jej tylko odwiedzić rodziców. Gdy dojechali na miejsce wysiadła tylko brunetka, nie chcąc narażać małą siostrzyczkę na negatywne emocje. Niestety zastała rodziców w śpiączce. Matka miała się za miesiąc wybudzać, ojciec niestety stawał pod znakiem zapytania. Mimo całej nienawiści za wszystkie wyrządzone jej krzywdy dołączyła do kolekcji wylanych łez jeszcze jedną, mimowolnie spływającą po policzku kroplę. Po krótkiej rozmowie z lekarzem wróciła do samochodu i w ciszy dojechali do domu. Postanowiła się położyć, bo z tych wszystkich, dzisiejszych emocji rozbolała ją głowa i pozostawiła mężczyznę i siostrę samym sobie.

Po 3 godzinach zeszła na dół i zastała siedzącego ze słownikiem Jamesa, a naprzeciwko swoją młodszą siostrę uczących się zasad obcego dla niej języka. Z tego co zobaczyła już nieźle sobie radziła. Ale czego to James nie zrobi…Był naprawdę przekochany.
-What do you prefer?-powtórzyła formułkę dziewczyna.
-You’ve got nice accent.-powiedział uśmiechając się James-Exotic-dodał po chwili. Naprawdę nieźle się dogadywali.
-I’m…..Zmęczona…ygh, jak to było……-zaczęła się zastanawiać młodsza.
-Tired-wkroczyła Maja.-Idź się połóż, jutro rozprawa. Musisz być wypoczęta-pocałowała ją w czubek głowy i pogładziła po plecach.
Jej mała siostrzyczka poleciała na górę. Brunetka odwróciła się z uśmiechem do Maslowa, który opierał łokcie na stole i uśmiechał się do niej powalająco.

-Chciałbyś się przejść?-spytała po chwili. On skinął energicznym ruchem na tak. Widać ani trochę nie był zmęczony. Maja poszła do pokoju siostry poinformować ją, że wychodzą, a co ona odparła ciche „Yhm” i ponownie zamknęła oczy. Ona zbiegła po schodach na dół omal się nie wywracając. Otworzyła drzwi i ruszyła z Maslowem….

sobota, 24 maja 2014

rozdział 10

Tego dnia nasi bohaterowie obudzili się dość późno, bo w samo słoneczne południe. Najpierw zaspane oczy otworzyła dziewczyna rozkoszując się widokiem Jamesa skąpanego w porannych kępach promieni słonecznych, z lekkim zarostem, zmysłowo rozczochranymi włosami, przytulającego się do poduszki i wyglądającego tak niewinnie.
Niestety wiedziała, że pora spoczynku już się skończyła i był czas wstawania.
Maja zmysłowo przeciągnęła po jego chropowatym policzku gładką dłonią i musnęła wargami jego nos. On uśmiechnął się z zamkniętymi oczami.
-Ty! Nie spałeś?!-udała oburzenie, lecz niezbyt wiarygodne ponieważ zrobiła to ze śmiechem.
-Pewnie, że nie. Mogłaś się tego spodziewać-uśmiechnął się chytrze. Ona lekko zmarszczyła nos wstając z łóżka i odeszła do garderoby z szerokim uśmiechem i seksownym, kocim ruchem. Nie spiesząc się założyła wygodne ubrania i ruszyła na dół przygotować śniadanie.  Po krótkim namyśle wybrała naleśniki z truskawkami i wyjęła wszystkie potrzebne produkty do stworzenia dania, po czym zabrała się do pracy. Po niecałych 15 minutach wszystko było gotowe, Maslow również. James czując rozchodzący się już po całym domu smakowity zapach świeżo pieczonego, słodziutkiego, cienkiego ciasta oraz soczystych truskawek zszedł na dół. Zapowiadał się ekscytujący dzień. Śniadanie zjedli w nie ciążącej nikomu, miłej ciszy. Potem zamówili taksówkę i pojechali na lotnisko. Długo nie musieli czekać i wsiedli do wielkiego samolotu. Lot nie był długi, dziewczyna położyła głowę na ramieniu Jamesa i odpłynęła do krainy Morfeusza. Po niecałych 10 h dolecieli do Polski, a przez zmianę czasu była 12:00. Pojechali taksówką aż do samej wsi, gdzie wysiedli przy domu z beżowymi ścianami. Nie wyglądał on pięknie, ale solidnie. Było to około godziny 14:00 gdy zapukali do drzwi. Otworzyła im ciotka z uśmiechem, który tak szybko jak się pojawił, zniknął bez śladu.
-Wchodź.-powiedziała chłodnym tonem mierząc brunetkę. Zawiesiła wzrok na Jamesie, który jej zaimponował. Gdy tylko brunetka przekroczyła próg domu od razu podleciała do niej dziewczyna o kasztanowych włosach. Brunet widząc intymne powitanie odsunął się na bok, narażając się nieświadomie na adorację ze strony starszej ciotki Klementyny, która bez przerwy przyglądała  się jego idealnie wyszytemu garniturowi z firmową naszywką. Droga marka, idealny mąż-powtarzała sobie w głowie. Mimo iż był około 20 lat młodszy i była tego doskonale świadoma, nie zamierzała zaprzestać przyglądać się chłopakowi bratanicy, któremu niezręczne uczucie nie dawało już oddychać.
Maja przytulała już dłuższy czas płaczącą ze szczęścia dziewczynę szepcząc "Cśśś,  Liliana...ćśśś" dając sygnał Jamesowi, żeby poszedł na górę, pierwsze drzwi po lewej to jej pokój. On wziął walizki i ruszył po schodach. Wszedł i rozejrzał się po pokoju. Duże, brązowe łóżko, niebieskie ściany, dwie szafy, słodkie zdjęcia z dzieciństwa i małe biurko. Skromny, ale uroczy. Zaczął rozpakowywać ubrania. Pozwolił sobie zająć dwie półki z dużej szafy w kącie. Gdy wreszcie skończył, poszedł pod prysznic, który sam znalazł. Gdy przebrany ułożył się na łóżku odczekał 10 minut i do pokoju wkroczyła odświeżona Łopuszyńska.
-Moja siostra chciałaby cię jutro poznać-uśmiechnęła się siadając na łóżko. Maslow uśmiechnął się, przekręcając się w jej stronę.
-Liliejna? Liliona?-próbował wymówić jej imię a ona cicho zachichotała. Podeszła do niego na czworakach i pochyliła się na nim.
-Liliana-pocałowała go delikatnie. Od czasu rozmowy na imprezie z nieznajomą brunetką nie byli tak blisko i nie rozmawiali tak czule-Masz może na coś ochotę?-spytała zatroskanym tonem.
-Masażem bym nie pogardził-mruknął niby od żartu, ale ona przekręciła go z trudem tak, by leżał na brzuchu i delikatnie wodziła rękoma po jego barkach. Po dziesięciu minutach rozkoszy delikatnie musnęła ustami jego kark i położyła się obok niego.
-Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić?-spytała. On rozleniwiony słodko odparł.
-Przytul mnie-sennym głosem wtuliła się w jego klatkę, a on założył na nią swoje ramiona. Nawet nie wiedzieli, kiedy zmorzył ich sen....

wtorek, 22 kwietnia 2014

rozdział 9

-Oh.-spojrzała na niego, ale zanim cokolwiek zdążyła powiedzieć.
-No więc w nocy, gdy spałaś robiąc ze mnie poduszkę, obmyśliłem plan. Mam dokładnie  dwa tygodnie wolnego za trzy doby, więc postanowiłem zarezerwować nam samolot i polecieć do Polski. Przekonamy twoich rodziców, twoją siostrę....
-Lilianę-dokończyła widząc jego niepewność na twarzy.
-By przyjechała tu z nami. Zamieszkałaby w pokoju gościnnym, trochę go dla niej przerobię jeżeli chce. Dopełnimy tam wszelkich formalności i po sprawie.-dziewczyna wstała i mocno przytuliła bruneta.
-Dziękuję. -uśmiechnęła się szeroko. Wiedziała, że wszystko jest dzięki niemu.
-Ale tylko dzięki tobie może się zgodzić na przyjazd tu. Dasz radę ją przekonać?-nie była pewna, ale tylko kiwnęła głową. Jej siostra odkąd pamięta bardziej trzymała się rodziców od niej, była ta miejscowa. Nie wiadomo...Ale nie chciała zniechęcać James'a.
-Spotykasz się dziś z Alexą?
-Być może.
-Powiedz jej, że wyjeżdżamy. Nie chcę się przed nią tłumaczyć, najlepiej przedstaw obecną sytuację jako coś dobrego, żeby się nie martwiła.-powiedział zakładając marynarkę. On musiał pójść do pracy i uśmiechając się do niej, wyszedł. Maja postanowiła zrobić obiad by nie James nie musiał się później z nim kłopotać, a gdy już skończyła, bez chwili zastanowienia ruszyła na piechotę do domu państwa Pena. W głębi serca zazdrościła im, nawet za bardzo. Byli zwyczajną parą, nie udawaną jak to ona z Maslowem, oni pałali do siebie odwzajemnionym uczuciem, a dla niej James był tylko czymś w rodzaju pracodawcy i być może przyjaciela.
Chciała zapukać do drzwi, ale Carlos, ze swoim genialnym wyczuciem czasu jak zwykle cmokając Alexę wypadł omal nie potrącając Majki.
-Hejka, miłego dnia!-uśmiechnął się odbiegając od dziewczyn.
-I nawzajem!-krzyknęły za nim. Lex uśmiechając wpuściła Majkę do środka.
-Cześć-rzuciła i poszła do kuchni szykować nam herbatę. Już wiedziała, że uwielbia miętową z jedną łyżeczką cukru i dwoma kostkami lodu. Zawsze pamiętała takie szczegóły jak ulubiony kolor, uwagi na temat ciuchów czy właśnie herbata.
-Hey hi hello-brunetka weszła śpiewnie do kuchni swojej przyjaciółki. Oczywiście nie obyło się bez 3 godzinnej rozmowy o wszystkim i o niczym. Maja zdążyła opowiedzieć Alexie o przysłanym liście i jak to kochany James, jako wspaniały chłopak, zaoferował swoją pomoc. Na koniec Lex się popłakała ze szczęścia i mocno wyściskała przyjaciółkę. Potem oczywiście stwierdziła, że trzeba by powiadomić moich rodziców, że przyjdziemy. Układanie listu było bardzo trudnym zadaniem, ponieważ wystarczyło jedno nieodpowiednie słowo, źle odebrane przez pana Łopuszyńskiego i zaraz poleciałaby krew. Gdy go napisały Alexa spytała, czy brunetka nie mogłaby jej poduczyć polskiego. Było naprawdę ciężko, ale Lex umiała już wypowiedzieć kilka składnych zdań. Gdy tylko była 16:00 umówiły się na dzień jutrzejszy w domu Maslow'a i Łopuszyńska wyszła, po drodze zachodząc na pocztę. Dziesięć razy zastanowiła się i wahała, czy na pewno wysłać ten list, ale końcowo zamknęła oczy i biorąc głęboki oddech wrzuciła pocztówkę do skrzynki. Oddaliła się z lekkim uśmiechem i skierowała się w stronę domu. Akurat gdy wchodziła zauważyła samochód podjeżdżający na parking koło domu. Zaczęła podgrzewać obiad, wystarczyła jej minutka, a już rozchodziły się zapachy. James krzycząc do słuchawki wpadł do domu.
-Ale mnie to nie obchodzi! Jutro widzę dokumenty z jego podpisem na biurku!-krzyknął i się rozłączył.
-Coś się stało?-spytała Maja delikatnym głosem. Właśnie przypomniał jej się ojciec gdy...
-Tak.-powiedział jeszcze nabuzowany, ale wziął głęboki oddech.
-Opowiedz, ulży ci.-uśmiechnęła się słodko.
-Ah, ci niekompetentni...-już chciał na nich pokląć, ale spojrzał w duże oczy dziewczyny i zestopował-Pracownicy chyba tylko kawę popijają. Dokumenty. Tylko czterdzieści plików na pięć osob, to nie jest dużo przez tydzień. Mogliby skompletować je szybciej.
-A powiedziałeś im dokładnie, w jakim terminie mają to zrobić?-spytała spokojnie.
-Nie, ale...
-No właśnie-zauważyła-nie oczekuj cudów, dopóki nie powiesz, czego od nich wymagasz. Musisz konkretnie wiedzieć, do kiedy to chcesz.-postawiła mu jedzenie przed nosem i delikatnie zawiesiła ręce na ramionach-i nie możesz być taki nerwowy. To tylko ludzie, każdy czasem na leniwszy czy gorszy dzień. A teraz uspokój się i smacznego.-uśmiechnęła się szeroko. Jej dobry nastrój udzielił się także Maslowowi i po chwili jedli rozmawiając w najlepsze.
Następnego dnia James wyszedł w wyśmienitym humorze. Dzięki jemu pozytywnemu nastawieniu w końcu udało się nagrać nową piosenkę BTR. O tytule miał pomyśleć Gustavo. Zaraz po próbach podjechał pod budek, gdzie mieściło się centrum jego firmy. Każdy szykował się na porządny opieprz, szedł nerwowy, spięty i myślał, by przeżyć. Gdy brunet wszedł z uśmiechem przez szklane, obrotowe drzwi omal nie zatrzymały się im serca. Spodziewali się najgorszych reakcji szefa, a nawet zwolnień.
-Dzień dobry Caren. Piękne mamy dziś popołudnie, prawda?-zwrócił się do rudowłosej, czterdziestoletniej kobiety stojącej za recepcją. Ona spojrzała podejrzliwym wzrokiem na czekoladowookiego i odpowiedziała nieśmiałym skinieniem głowy podając mu klucz do biura, a on podziękował i skierował się do pokoju. Gdy tylko wszedł na biurku zauważył plik dokumentów z podpisem, o które prosił....zaraz....on nie prosił. On żądał. Gdy tylko sprawdził, czy wszystko jest w porządku zaraz poszedł do pracowników wykonujących to zadanie. Gdy tylko wszedł, mężczyźni zaczęli się bać. Już myśleli, że za chwilę zostaną bez pracy, jednakże....
-Proszę panów o uwagę.-zwrócił się do nich.-chciałbym podziękować wam za wspaniale wykonaną pracę. Dzisiaj kończycie 2h wcześniej, a na za tydzień widzę przygotowaną umowę z *ITY. -Nikt nie odważył się świętować. Jedynie gorąco podziękowali pracodawcy, który ruszył z uśmiechem do swojego biura, ponieważ musiał sam uzupełnić umowę. Było to dużo pracy, ale w końcu mu się udało, było już około godziny 20:00, więc postanowił wrócić do domu. Srebrne auto mknęło ulicą z otwartym dachem, a  brunet czerpał radość i energię z wiatru opatulającego jego włosy i twarz.
Gdy przyjechał do domu zastał ciszę. Dziewczyny nie było w żadnym z pokoi. Przez chwilę myślał, że go zostawiła. Tymczasem ona spędziła dzień pracując ciężko w ogródku i spała jak zabita w sypialni, a obok stały spakowane walizki na jutrzejszy dzień. Chłopak wziął ciepły prysznic i instynktownie przytulając się do dziewczyny, zasnął.
*********************************************************************************
ITY-Wymyślona nazwa (przeze mnie xd) firmy współpracującej z korporacją Maslowa.

środa, 19 marca 2014

rozdział 8

Gdyby kto nie zauważył jednorazówka "Country girls" dostępna po prawej stronie. Miłej lektury.
-Spójrz na list-szepnęła cicho wciąż się w niego wtulając. On za to zaczął czytać na głos.
-Informujemy panią o wypadku samochodowym pańskich rodziców. W skutek większych obrażeń pani ojca i mniejszych matki prosimy o jak najszybsze stawienie się do sądu rejonowego na podpisanie odpowiednich dokumentów o przyznawanych prawach rodzicielskich. W przeciwnym razie będziemy zmuszeni oddać ją do sierocińca....Zamierzasz jechać?-spytał ze smutkiem. Ona nie odpowiedziała tylko ze łzami musnęła ustami jego policzek i pogłaskała, po czym znowu naszła ją kolejna fala niepochamowanego płaczu.
-Hej-podniósł jej podbródek do góry, by spojrzała mu w oczy.-Nie zostawię cię z tym. Ale nie mogę też zamieszkać tam. Może sprowadzimy twoją siostrę do Ameryki?-ona przestała chlipać i próbując się uspokoić biorąc głęboki oddech.
-Całkiem dobry pomysł tylko...-tu się zawahała-Nie będziemy problemem?
-Pomyślmy. Dwie, wspaniałe, piękne, zabawne, urocze kobiety dotrzymujące mi towarzystwa mają być kłopotem?-podniósł brew w uśmiechem na co ona uśmiechnęła się ocierając spływające łzy i przytuliła go mocno.
-Mówiłam ci już, że jesteś wspaniały?
-Chyba jeszcze nie-uśmiechnął się zawadiacko. A ona tylko się zaśmiała i ruszyła do łóżka.
-Jakby co czekam w łóżku!
-To miała być jakaś zachęta?-James śmiesznie zamajtał brwiami, a w odpowiedzi w jego stronę został rzucony kapeć. On skierował się do łazienki i wziął krótki prysznic, a ona leżała przed telewizorem oglądając kreskówki. Gdy brunet przyszedł zdziwiony ułożył się obok niej.
-Wiesz, nigdy nie rozumiałam czemu Tom to ten głupszy, przecież Jerry ma mniejszy mózg.-powiedziała przyglądając się kreskówce.
-Szczerze powiedziawszy to chyba nikt tego nie wie.-powiedział James po czym zapadła niezręczna cisza, która trwała do końca seansu. Po bajce wyłączyli telewizor i została tylko tajemnicza ciemność z gęstą atmosferą. Ni stąd ni zowąd brunet wyskoczył z pytaniem.
-Mogę cię przytulić?-Maja nie wiedziała co na to odpowiedzieć. Mruknęła ciche "yhm" i ułożyła głowę na klatce piersiowej mężczyzny, a on oplótł ją ramionami.
Rano Maslow obudził się w tej samej pozycji w jakiej zasnął i myśląc, że dziewczyna śpi, pocałował ją czule w czoło. Ale Maja nie spała. Od około godziny wpatrywała się w niego rozmarzonym wzrokiem, ale głupio się było do tego przyznać, więc siedziała cicho. Gdy tylko mężczyzna wyszedł odczekała kilka minut i ruszyła za nim do garderoby. Gdy akurat wchodziła James zapinał rozporek.
-Hej-odpowiedziała trochę speszona, za to on nie wydawał się być ani trochę skrępowany całą sytuacją. Zarzucając na siebie niebieską koszulę zadał jej jakieś pytanie, ale nie słuchała. Była zafascynowana nowym odkryciem, a mianowicie niezwykle seksownym i umięśnionym torsem na przeciwko stojącego mężczyzny. Wpatrywała się w wyrobione muskuły nie zdając sobie sprawy, że on macha jej ręką przed twarzą próbując zwrócić jej uwagę.
-Hej! Pytam co chcesz na śniadanie!-powtórzył już po raz 10 zdziwiony Maslow. Ona tylko bardzo się zarumieniła i odpowiedziała "Cokolwiek". Chłopak ze śmiechem wyszedł. Co to miało oznaczać?
Nie wiedziała tego, ale starała się ubrać jak najprędzej by zejść do bruneta. Miała nadzieję, że street style mu się spodoba. Gdy zeszła do kuchni pan domu stał do niej tyłem majstrując coś przed sobą. Ona po cichutku podeszła do niego i zawiesiła się na jego ramionach.
-Co tam pichcisz?
-Kanapeczki.Cóż, zamierzałem zrobić gofry...Ale przecież ja umiem nawet wodę podpalić....-zaśmiali się-choć, musimy pogadać.-podał jej talerz i ruszyli do jadalni.
-O czym?-spytała zestresowana, nawet nie wiedziała czym.
-Musimy ustalić co zrobimy z tym fantem?-pokazał jej wczorajszy list....

piątek, 28 lutego 2014

rozdział 7

Alexa zaczęła nerwowo rechotać w nadziei, że ominie ją odpowiedź, ale widząc wymowną minę nowej przyjaciółki westchnęła.
-Jeszcze kilka miesięcy temu James był prawdziwym lovelasem-zaśmiała się cicho, po czym kontynuowała-chlał, palił, brał co chciał. Podrywał dziewczyny i zmieniał je jak skarpetki. Ale zmienił się. Wierz lub nie, ale teraz traktuje kobiety jak bóstwo czy skarb.- Ten napływ informacji pomieszał Mai w głowie. Zupełnie nie wiedziała co na to wszystko odpowiedzieć.
-Czyli mam rozumieć, że on wcale....
-Nie, nie zdradziłby cię. Nie zostawiłby.
-Jesteś pewna?
-Jestem. W końcu byłam, widziałam jak na siebie patrzycie, jak cię obejmuje. Mam nadzieję, że szybko to ty go nie rzucisz, bo zrobił się z niego fajny facet-uśmiechnęła się szeroko. Mimo, iż nie przekonała brunetki całkowicie, na pewno poprawiła jej humor. Potem dziewczyny wybrały się na małe zakupy. Małe...to nie jest odpowiednie określenie. Były ogromne! Zakupiły z 30 sukienek! Ale czego to nie robią w Hollywood.  Potem Alexa zabrała Maję na lody i wybrały się do parku. Słońce świeciło już delikatniej, ale wciąż intensywnie, a było około godziny 17:00. Dziewczyny szybko skierowały się na plażę, widząc idealną porę na kąpanie. Najpierw szalenie chlapały wodą na wszystkie strony, ale później usiadły spokojnie z ręcznikami na pomoście jedynie mocząc nogi.
-To może opowiesz coś o sobie? Bo ty wiesz chyba więcej ode mnie-zaśmiała się blondynka. Brunetka spojrzała na horyzont a w jej oczach odbił się blask płonącej kuli.
-Szykuj się na monolog, przewidywane budzenie.-mruknęła-Pochodzę z Polski. Moja rodzina jest dość....specyficzna. Kocham moich wujków, ciocie, a najbardziej kuzyna-Łukasza i siostrę-Lili. Są świetni. Ale moi rodzice...Zawsze mówili, że nauka jest zbędna. Praca to tylko robota ręczna, umysł nie ma nic do roboty. Ale ja wolałam się uczyć i uciekłam. Zostałam za to wyklnięta i wydziedziczona z rodzinnego majątku po dziadku. Wzięłam ostatnie pieniądze i zrobiłam coś naprawdę szalonego. Poszłam do urzędu zdawać medycynę. Bez studiów, bez przygotowań, tylko zdać.A że byłam od zawsze typem pamiętliwego geniusza.... Nieskromnie przyznam, poszło mi genialnie. Pojechałam pogodzić się z rodzicami, podzielić szczęściem, ale oni wygnali mnie, rozłączając z rodziną. Nie żałuję ani nie tęsknie za nimi, a jedynie za Lilianą. Miałam nadzieję, że tu znajdę jakiś zawód, no i po przyjeździe poznałam Jamesa właśnie na tej plaży. Niedługo potem spytał, czy chciałabym się wprowadzić, a ja się zgodziłam.-zakończyła.
-Ojej-zdołała szepnąć blondynka.-Ale James rzeczywiście jest wspaniały-rozpromieniła się.
-Rzeczywiście-szepnęła Majka. Gdyby tylko Lex znała prawdę....Nie. Lepiej dla niej było nie dopuszczać tej myśli. Potem jeszcze moment się popluskały i Alexa odwiozła Majkę do domu. Brunetka weszła do willi i zaczęła układać ubrania, co zajęło jej sporo czasu. Minęła godzina 20:00, gdy zdała sobie sprawę, że dopiero skończyła. Przygotowała kolację i czekając na Jamesa wzięła prysznic, po czym ubrała się w białą, zwiewną koszulę nocną. Zaczęła przeglądać jego książki i nagle ktoś zapukał do drzwi. Niepewnie podeszła do drzwi i wyjrzała przez wizjer. Który listonosz chodzi o tej porze? Szalone to miasto aniołów. Wystawiła tylko głowę odbierając list... Do niej? Z sądu rodzinnego w Polsce? Otworzyła i zaczęła czytać.
Tymczasem James przez cały czas w studiu myślał tylko o niej. Mimo, iż udawała i była swego rodzaju aktorką, którą wynajął, czy też kupił, bardzo ją lubił. Może nawet coś więcej? Nie powinien!-z takimi myślami bił się skołowany brunet. Gdy dzień doszedł końca jak na skrzydłach wsiadł do swojego czarnego samochodu i umawiając się z chłopakami na piwo jutro u niego, odjechał. W domu czym prędzej wjechał do garażu i wręcz wbiegł do domu. Jakże się ucieszył, że mimo późnej godziny-bo była 22:00 zastał tam Maję.
Ona jednak była przerażona i czytała jakiś skrawek papieru. Uśmiech na twarzy znikł, a oczy lekko przymrużył. Zaczął do niej powoli podchodzić.  Ona wstała i podała mu list tuląc się do niego i zaczynając wylewać łzy.
-Hej, Mejka, co jest?-wciąż przekręcał jej imię, ale to nie było istotne. Ona odrywając się od jego karku spojrzała w jego czekoladowe oczy i szepnęła....
CND!

sobota, 15 lutego 2014

rozdział 6

Chcę was gorąco przeprosić za długość rozdziału, jego jakość, ewentualne błędy i przerwę jaką zrobię pomiędzy tym rdz jak i następnym, ale mam pewne problemy z komputerem. Miłej lektury.
******************************************************
Dziewczyna stała lekko oszołomiona, ale nie miała czasu na namysł, ponieważ z tłumu wyłonił się James.
-Jak się bawisz?-objął ją w pasie. Dziewczyna chcąc go zbyć spytała, czy może liczyć na przyniesienie białego wina, po które mężczyzna leciał niczym na skrzydłach. Dziewczyna poczuła piekące łzy pod oczami, ale nie chciała tego okazywać. Maslow wrócił w zawrotnym tempie i podał jej kieliszek, który wypiła jednym haustem. Mężczyzna był odrobinę zdziwiony, jednak się nie odezwał. Milczeli przez krótką chwilę aż na wielkim zegarze wybiła 2:00.
-Ej, gołąbeczki-znikąd pojawił się upity Logan, ledwo trzymający się na nogach.-Jedziemy moje skarby-wybełkotał podpierając się na nich. Mimo idealnej sytuacji do żartów i robienia zdjęć Maslow i Łopuszyńska wciąż byli poważni i zachowując ciszę zaprowadzili przyjaciela do samochodu. W aucie sytuacja była luźna, więc brunet szybko zaczął nawijać jak najęty, ale Maja wciąż milczała i nie była skora do śmiechu. Gdy James chciał ją pocałować, ona odwróciła głowę w stronę szyby i z krzywym uśmiechem skłamała, że nie najlepiej się czuje. Brunet przejął się tym, ale ona zbyła go twierdząc, że to pewnie alkohol i zmęczenie, więc wrócił do szampańskiej zabawy z przyjaciółmi nie zdawając sobie nawet najmniejszej sprawy jakie rozterki przeżywa jego partnerka. Dźwięczne słowa tajemniczej kobiety wciąż błądziły po jej głowie, zaprzątały myśli, przez co nie mogła się na niczym skupić. Gdy podjechali pod dom bez słowa wysiadła przed Jamesem i ruszyła prosto do drzwi, które James automatycznie odblokował i bez słowa popędziła do łazienki. Długa, odprężająca kąpiel rozluźniła ją trochę i pozwoliła na moment zapomnieć o zaistniałej sytuacji. Wzięła krótki szlafroczek i wyszła z zaparowanego pomieszczenia wpuszczając James'a i wciąż zachowując milczenie. Delikatnie położyła się na łóżku włączając telewizor i przeglądając wiadomości. Wkrótce usłyszała James'a, ale nie przyszedł do niej. W duchu była mu za to wdzięczna. Z nieprzyjemnymi myślami zamknęła oczy. Gdy po około godzinie zaczynała już odpływać z oddali usłyszała ciche, ale słyszalne kroki zbliżające się ku niej. Po chwili poczuła, że łóżko obok się zapada a czyjeś wargi szukają jej ust. Wiedziała, że to James. Chłopak delikatnie ją objął, przez co poczuła delikatny, ale przyjemny ścisk w brzuchu. Nie mogła...nie mogła się zakochać. Nie po tym wszystkim. To ostatecznie przepędziła krainę Morfeusza daleko. James zasnął późno, ale ostatecznie nic nie mogło go obudzić.Jego telefon zaczął wibrować i mimo, że czuła iż nie powinna go dotykać spojrzała na ekran. Alexa. Wstała i wyszła na balkon.
-Tu Maja.-uśmiechnęła się.-James śpi.-spojrzała czule w jego kierunku na moment zapominając o przykrym incydencie.
-O, hej-usłyszała rozradowany głos blondynki.-słuchaj, właśnie z tobą chciałam porozmawiać. Może wpadniesz jutro do mnie co?-Lex spadła jej jak z nieba. Nie chciała siedzieć w domu z brunetem, więc ochoczo przystała na propozycję, zapisała sobie adres i znów ułożyła się na łóżku. James odruchowo podczas snu ją przytulił i nie mogąc wyplątać się z uścisku po prostu się poddała i zasnęła.
Następnego dnia...
Brunetka obudziła pod wpływem delikatnego pocałunku złożonego na jej policzku. Jeszcze moment leżała a potem szeroko otwierając oczy odwróciła się. James siedział już w eleganckich jeansach i białej koszuli na rogu łóżka, wpatrując się w nią zamyślony.
-Hej. Ja muszę iść do pracy, wrócę późno.-powiedział jakby z nutą żalu w głosie.
-To świetnie się składa, wychodzę dziś z Alexą.-odparła ze sztuczną uprzejmością. Chciała się dowiedzieć od niej czy to prawda, że James spotyka się z dziewczynami na jedną noc i je zostawia. W sumie bycie jego partnerką to swego rodzaju praca, ale wolałabym wiedzieć takie rzeczy.
-Ja muszę lecieć-spojrzał na zegarek-pa.-chciał ją cmoknąć, ale ona jakby obrażona odwróciła głowę i jego usta trafiły na jej prawy policzek. Zaśmiał się cicho i wyszedł. Maja postanowiła się ubrać i wyszła w stronę jej domu. Trwało to trochę, zanim znalazła odpowiedni adres. Gdy dzwoniła do bramki akurat zobaczyła jak Alexa całuje Carlosa na pożegnanie i coś zakuło ją w sercu. Wyminęła się ze spóźnionym już Latynosem i podeszła do drzwi, gdzie z uśmiechem przytuliła ją na powitanie blondynka. Usiadły w kuchni i zaczęły rozmowę. W pewnym momencie brunetka spytała wprost.
-Lex, potrzebuję twojej szczerości. Czy James naprawdę jest z dziewczyną tylko do ich pierwszej nocy?
CDN...

wtorek, 28 stycznia 2014

rozdział 5

O drzwi stał oparty o framugę Maslow z wyraźnym uśmieszkiem na ustach.
-Od kiedy tak tam stoisz?-krzyknęła schodząc z materaca do wody.
-Niedługo.-usiadł na tarasowym, lnianym fotelu w kolorze jego skóry.
-Chodź, woda jest taka ciepła-zachęcała go. Chłopak mrugnął do niej i wyszedł, by wrócić za kilka minut w samych kąpielówkach. Delikatnie wchodził do ciepłej wody i popłynął do niej. Ona zaczęła go chlapać, z czego wywiązała się mała, wodna wojna. W końcu Łopuszyńska poddała się.
-Kiedy w ogóle zaczyna się impreza?-spytała wyciskając wodę z włosów.
-Około 18:00. Wiem, że jesteś w tym nowa, więc wezwałem posiłki.-mrugnął do niej.
-Wciąż nie rozumiem, czemu mnie zabierasz na oficjalne bankiety. Może i mam maniery, ale jestem tylko spełnieniem obietnicy.-zdziwiona powiedziała, nim pomyślała o konsekwencjach. Spodziewała się krzyku, zdenerwowania, jakichkolwiek impulsywnych, negatywnych wydarzeń, jednakże James bardzo ją zdziwił.
-Ponieważ to część twojej pracy, a dla mnie to przyjemność-mrugnął. Znów ułożyła się na materacu z zamiarem opalenia swojej anemicznie białej skóry, a on dla rozładowania napięcia dodał:
-Wiesz, mnie nie przeszkadzałoby, gdybyś opalała się topless.-za tą uwagę oberwał odrobiną wody i ciętą ripostą.
-Nie mogłoby ci to przeszkadzać, ponieważ mnie twoje topless nie przeszkadza-powiedziała sarkastycznie-ponadto tylko geje by się nie cieszyli.-dodała z uśmieszkiem. Rozłożyła się wygodnie. Leżała nie wiadomo ile, nasłuchiwała tylko jak James pływa w tą i spowrotem, jakby jego energia nie miała końca. W końcu do pozycji siedzącej zerwał ją damski głos.
-James, już wyglądasz jak superman, większych mięśni nie będziesz miał-słowa wypowiedziane z nutą ironii i delikatnym, słodkim śmiechem zdziwiły Maję.
Zobaczyła piękną, roześmianą blondynkę. 
-Kto to?-spytała Maslowa. W głębi poczuła takie nieprzyjemne ukłucie...Coś takiego jak zazdrość....
-Hej.-podeszła z wielkim uśmiechem na ustach.-Jestem Alexa Vega. Pewnie już poznałaś mojego chłopaka, Carlosa-mrugnęła. Kamień spadł jej ze zmartwionego serca. Dopiero w tym momencie uśmiechnęła się szeroko i podała dziewczynie ręke, wychodząc z wody. Mimo, iż wiedziała już kim jest, wciąż nie wiedziała w jakim celu tu przyszła. Zdziwiona pokierowała wzrok ku Jamesowi, który widząc jej zmieszanie szybko odpowiedział.
-No co? Mówiłem, że wezwałem posiłki-mrugnął. Był bardzo usatysfakcjonowany i miał nadzieję, że dziewczyny zostaną przyjaciółkami. Brunetka zwróciła się do blondynki:
-Ja jestem Maja, dziewczyna Jamesa jak już pewnie wiesz-rzuciła spojrzenie na bruneta. Na słowo dziewczyna Maslowowi zaczęło szybciej bić serce i dostał rumieńców na twarzy. Czemu tak reagował?
-Mogę ją porwać na zakupy?-uśmiechnęła się Lex. Mężczyzna lekko skinął głową.
-Do zobaczenia Jamie-uśmiechnęła się Maja i musnęła delikatnie jego wargi.
 Brunetka zarzuciła na siebie biały t-shirt i jeansowe, krótkie spodnie, oraz zwyczajne trampki i wyszła z blondynką. Uśmiechnięte od ucha do ucha zaczęły swobodną rozmowę. Ot o takich codziennych, monotonnych sprawach. Podjechały pod galerię. Nie miały zbyt wiele czasu, więc nie ociągały się zbytnio.  W czasie zakupów, jak i powrotnej drogi śmiały się przez większość czasu i plotkowały. Gdy wróciły do rezydencji Maslowa biegiem udały się na górę. Minęły tylko chłopaka w drzwiach z kanapką. Rzuciły mu krótkie cześć, a Majka dodała dla efektu "Misiu" lecz została pociągnięta przez blondynkę w stronę garderoby. Alexa skumulowała wszystkie swoje pomysły by wymyślić jakiś niespotykany makijaż dla jej słowiańskiej urody. Dobrała odpowiednio delikatny kolor sukienki i pasujących do jej butów już na zakupach, widocznie już tam doznawała swoich olśnień i wizji. Brunetka pomogła wybrać Lexie na zakupach odpowiedni strój łącznie z obuwiem, a że jej uroda jest dość delikatna, większość makijaży wpasowałaby jak ulał, toteż nie miały z tą kwestią żadnych trudności. W międzyczasie usłyszeli kilka głosów, które dobiegły je zaraz po usłyszanym, charakterystycznym dzwonku. Męskie grono witało się już przy schodach po czym, jak im się zdawało, poszli do salonu. Lex była pierwsza.
-Wyglądasz niesamowicie! Jak niepoprawna romantyczka, a zarazem ostra buntowniczka. Carlos będzie wniebowzięty-mrugnęła, na co blondynka lekko się zarumieniła, ale za moment zmierzyła ją wzrokiem.
-Czegoś tu brakuje....-mruknęła szukając po szufladach a za moment wyjęła śliczny naszyjnik-teraz wszystko jest perfecto-uśmiechnęła się.
-Sądzisz, że Jamesowi będzie to odpowiadać?-głupio się czuła, ale nie wiedziała, jaki styl lubi jej chłopak u dziewczyn. Wygodny, delikatny, elegancki, luźny, zabawny, oryginalny...
-Sądzę, że twój ubiór pasuje do jego upodobań w sam raz. -powiedziała wciskając jej do rąk kopertówkę.
-Chodźmy się przekonać--mruknęła i skierowały się na dół. Powolnymi, mozolnymi krokami brunetka chciała spowolnić dotarcie do Maslowa, za to Alexa tylko ją pospieszała. Gdy w końcu doszły do salonu każdy z chłopaków zamilkł i wlepiał swoje źrenice w ich sylwetki.
Jako pierwszy niezręczną ciszę przerwał Carlos.
-Ślicznie wyglądacie.-powiedział podchodząc do Alexy cmokając ją w policzek. Widząc poczynania Latynosa, Polka podeszła do Jamesa i spojrzała mu w oczy.
-Carlito ma rację, oszałamiający wygląd.-brunet uśmiechnął się od ucha do ucha.
-Dziękuję Jamie, ty też w tej koszuli bardzo seksownie wyglądasz-szepnęła mu na ucho, jednak dosyć głośno by inni to usłyszeli.
-Dobra zakochańce-mruknął Kendall wraz wyraźnie znudzony i zmieszany całą sytuacją.-Może już wyjdziemy?
-A co? -spytała Lex.
-Zazdrościsz?-dokończyła Łopuszyńska.
-Tak, cholernie wam zazdroszczę przenoszenia zarazków, ale chodźcie, chcę się jeszcze zabawić, wyrwać kogoś, a nie patrzeć jak wymieniacie ślinę-uśmiechnął się ironicznie Logan. Wszyscy się zaśmiali i powoli zaczęli wychodzić. James w przypływie odwagi złapał dziewczynę za rękę i poprowadził do wspólnej limuzyny. Jechali nie więcej jak 20 minut i przystanęli na parkingu.
-Czy to jest....?-zapytała z iskierkami w oczach patrząc w dal. Chłopak podszedł do niej i objął ją w pasie.
-Nasza plaża.-uśmiechnął się i pocałował ją w czoło. Gdyby to tylko nie była gra...gdyby naprawdę ją pokochał..."Nie powinnaś o tym myśleć idiotko!" skarciła się w myślach i ruszyła razem z grupą. W trochę dalszej części plaży stał ogromny....Pałac?
Jak później brunet wyjaśnił obu dziewczynom był to wielki prosto mówiąc hotel dla VIP'ów.
Przeszliśmy na środek, wpuścili nas z zaproszeniami i ruszyliśmy w cały tłum. Każdy doskonale się bawił. Kelnerzy podchodzili i proponowali najróżniejsze alkohole i zakąski. Chodzili, rozmawiali, pili. Gdy Maja kończyła już trzecią szklanę Bourbonu zaczepiła ją obca kobieta. Miała ciemną karnację, czekoladowe włosy i zabójczy wzrok. Była wysoka i piękna.
-Przepraszam, ty jesteś nową laską Jamesa Maslowa?-spytała.
-Tak, w czym mogę służyć?-zwróciła się do niej ze sztucznym uśmiechem.
-Chciałabym, żebyś coś zobaczyła.-wyjęła telefon i zaczęła wpisywać, przy okazji tłumacząc.
-Nie chciałabym cie martwić, ale twój chłopak to podrywacz. To moja siostra z nim-pokazała brunetce zdjęcie -Jedna noc, złamane serce. Chciałam cię tylko ostrzec. To było rok temu, ale ludzie aż tak się nie zmieniają. Życzę miłego wieczoru-uniosła swój kieliszek i odeszła, zostawiając ją ze strumykiem informacji w jej głowie, których nie mogła logicznie poskładać....