Tego dnia brunetka obudziła się przez rozmowę dochodzącą z korytarza, ale widać było tylko jeden cień chodzący niespokojnie w różne strony. To James.
-Nie....Skąd w ogóle wiesz?.....Tak, oczywiście....Dziś?...Postaramy się być o 18:00....Cześć.-usłyszała skrawek, po czym do pokoju wszedł brunet ubrany tylko w szare bokserki.
-Nie rób sobie planów na dziś. Idziemy do moich rodziców-westchnął siadając na krawędzi łóżka i oddychając ciężko. Dziewczyna wygrzebała się spod kołdry i na kolanach podeszła do Maslowa delikatnie całując go w kark i zaczynając masaż. Delikatnie wodziła palcami po jego wyrzeźbionych plecach i muskała każdy kawalątek jego skóry. W końcu poczuła, że jego mięśnie rozluźniają się.
Jak mężczyzna, który pracuje w korporacji i jest gwiazdą może się stresować taką drobnostką?
Uznała, że przydałoby się dziś załatwić formalności związane z wieczorem. W zamian za wieczorną zmianę, przejęła dyżur House'a w przychodni. Praca była lekka, choć zgoła nużąca. Nim zdążyła zauważyć, minęła 16:00. Czas powrotu do domu. Lili powiedziała, że nie czuje się najlepiej i miała zostać w domu. Oczywiście obiecała, że nie będzie szaleć tylko poleży w łóżku, grzecznie i spokojnie. Trudno było nie uwierzyć-to był istny anioł.
Maja stwierdziła, że mogłaby upiec ciasto. Ale jakie? Wpadła na pomysł. Sernik. Z rodzynkami, lukrem, posypką...Na samą myśl zaburczało jej w brzuchu. Postanowiła wcielić swój pomysł w życie i już po chwili szperała po szafkach. W czasie, kiedy spód się piekł, postanowiła dobrać ubiór. Nie mogła przecież pójść do rodziców faceta ratującego jej życie w łachmanach. Długo szukała. Nie chciała wyglądać jak jakaś uczennica przychodząca na rozpoczęcie roku, ale nie chciała też wyglądać, jakby wybierała się na imprezę z alkoholem i tańcem na rurze.
W końcu gdy wybrała już odpowiednie ubrania, co było cudem za który należało wychwalać Boga, poszła dokończyć ciasto. W pół godziny zastygł twaróg i wszystko było gotowe. James Podjechał po nią. Wsiadła, całując do w policzek na powitanie i ruszyli w drogę. Stresowała się...Ale było czym?
Nawet jeśli, to mogłoby to być minimalne zdenerwowanie, tymczasem ona trzęsła się, jakby w samochodzie było śniegu po czubek nosa.
Po około 40 minutach wysiedli z samochodu. Widząc jej zdenerwowanie złapał jej prawą dłoń uśmiechając się pokrzepiająco. Ona chcąc pokazać jej śmiałość, zapukała do drzwi. Otworzyła jej przepiękna kobieta. Za nią stanął po chwili mężczyzna o cudownej postawie. Jej czerwona sukienka i jego szare włosy oraz garnitur sprawiały, że prezentowali się zabójczo.
-Dzień dobry-brunetka chciała być kulturalna i wyciągnęła dłoń. Została zmierzona od czubka głowy po palce po czym mężczyzna ujął jej dłoń z uśmiechem. Żona spojrzała na niego, po czym skierowała się do kuchni.
Zasiedli przy stole. Atmosfera była gęsta tak bardzo, że z łatwością można ją było kroić nożem. Służąca, ubrana w skąpe ubrania podała indyka. Mimowolnie wzrok Jamesa skierował się na tył czerwonowłosej służki rodziców, podobnie było ze spojrzeniem jego ojca. Maja wywróciła oczami, widząc tę prześmieszną sytuację, ale już po chwili żona swojego niezbyt wiernego męża zaczęła rozmowę o pracy Mai. Kobiecie słysząc, że jest diagnostykiem, od razu poprawiło się nastawienie. Bóg wie, co przedtem myślała. Dla pieniędzy z nim jest?...Pozostawmy to bez komentarza.
Reszta działa się bez ceregieli. Przepytywanie jak w klasie.
Nie obyło się bez incydentów, jak Moira, czerwonowłose cudo, wylała przypadkowo sok na spodnie koło krocza Jamesa i próbowała go wytrzeć, oczywiście bez jakichkolwiek skrupułów. Po zaskakującej kolacji Maja miała ochotę tylko i wyłącznie położyć się spać. Oczywiście nie mogła, bo-jak musiało się okazać-jutro nie byłoby mleka do porannej kawy. Postanowiła się przejść chodnikiem koło plaży do najbliższego sklepu monopolowego. Po drodze, wracając zapatrzyła się na piaszczystą, mieniącą się blaskiem plażę.
Nagle spostrzegła młodszą siostrę rozmawiającą z trochę wyższym blondynem w zielonej kurtce i dłońmi w kieszeniach. Podeszła bliżej, żeby choć trochę podsłuchać. Wyraźnie się o coś sprzeczali. Mężczyzna stał tyłem, mówił dość delikatnym, lekko załamanym, ciepłym głosem próbując skończyć kłótnię, którą wywoływała dziewczyna. W pewnym momencie młodsza Łopuszyńska odwróciła się na pięcie i oparła o barierkę patrząc na zachód słońca, widocznie chcąc ochłonąć. Jednak mężczyzna podszedł do niej od tyłu i ją objął, a co za tym idzie, dziewczyna struchlała i zaczęła płakać.
Brunetka podeszła, a raczej przyczołgała się bliżej chcąc coś usłyszeć.
-Kocham cię-blondyn powiedział pół głosem pełnym emocji-Kocham, rozumiesz?
-Dobrze, wiesz, że ona mnie za to zabije-powiedziała nastolatka kładąc dłonie na torsie mężczyzny i wsłuchując się w bicie jego serca.
-Porozmawiam z nią. Wyjaśnimy wszystko. Tylko powiedz mi jedną rzecz. Kochasz mnie?-spytał mężczyzna patrząc jej w oczy.
-Tak, Kendall. Powiedziała muskając jego wargi.
Oo romansidło z Kendallem :) A rodzice Jamesa to muszą być dziani skoro stac ich na służbę.czy jest szansa, że kolejny roz pojawi się dość szybko? :p
OdpowiedzUsuńA tymczasem spamuje nowym blogiem na ktorego zapraszam
http://without-prospects.blogspot.com/
Nie wiem, czy ten Crossover z dr. Housem jest celowy... Nawet nie wiem, jakie to jest. Oglądałam jeden odcinek, stwierdziłam, że jest dziwne i dałam sobie spokój. No, ale to nie ważne.
OdpowiedzUsuńRozdział wyszedł Ci bardzo ładny. Szczególnie końcówka, bo to przyćmiło resztę. Przynajmniej w moich oczach. Tego wyznania sie nie spodziewałam. Tyle Ci powiem. Rozdział świetny. czekam na nn! Pozdrawiam!
PS: Przypominam Ci o http://btr-la-is-ours.blogspot.com/.
Uuu kolacyjka u rodziców. Chciałbym powiedziec że miło ale jak kocham jeść tak w takiej atmosferze najpyszniejsze danie straciłoby smak.. Co za naburmuszone bufony! I ta pizda podrywająca Jamesa. Biedna Maja.
OdpowiedzUsuńA więc jednak Lilly i Kendall są parą. Super! :D
Zastanawiam sie tylko nad ich różnicą wieku. Ile ich dzieli ? ^^
Świetny rozdział. Pozdrawiam i jak koleżanki wyżej zapraszam do sb:
http://btralternativestory.blogspot.com/2014/12/29-wyjasnione-sprawy.html
Rodzice Jamesa są.... Egh... A ta ruda?! Jamiego podrywa?! Biedna Maja, nie chciałabym mieć takich teściów. W ogóle nie chciałabym ich mieć. Kendall i Lili są zakochani?! Niby słodkie, ale to pedofilia! Nie chcę być gorsza, więc... kochambigtimerushkocham.blogspot.com ❤
OdpowiedzUsuńSuper! CZ3akm xo
OdpowiedzUsuńhej, zapraszam na mojego bloga, mam nadzieję, że wpadniesz i zostawisz po sobie ślad ;) http://classic-love-with-btr.blogspot.com
OdpowiedzUsuń