Wstał, wygładzając swój garnitur krótkimi ruchami rąk , przeczesał włosy i podał jej rękę. Dziewczyna była dość zaskoczona, myślała, że uzna ją za niespełna rozumu i odejdzie bez słowa, a on złapał ją za rękę i jak prawdziwy gentleman wziął walizkę, po czym i ją i jej rzeczy poprowadził w stronę jego samochodu. Szli w milczeniu, jakby słowa nie miały racji bytu, były zakazane. Ale po prostu nie było nic do powiedzenia.
Mężczyzna otworzył jej drzwi, ona z uśmiechem wsiadła do jego nowego, czarnego i eleganckiego samochodu. On dołączył do niej po chwili i bez słowa zajechali do jego domu. Okazał się on ogromną willą. Na widok jej szeroko otwartych oczu i zachwytu bijącego od niej na kilometr, Maslow uśmiechnął się i pokręcił głową. Mimo, że znali krótko, a nawet za krótko, on ją polubił. Na pewno wywarła na nim spore wrażenie. Mimo wszystko wszedł z nią w pewnego rodzaju układ, nie wycofa się przecież. Decyzji nie można żałować, jeśli podjęło się ją świadomie.
Zatrzymał się dopiero na swoim szarym podjeździe. Wysiadł pierwszy i czym prędzej podbiegł, by otworzyć jej drzwi.
Wyjął klucze i bez słowa wpuścił ją do środka. Ona niepewnie weszła a gdy zobaczyła dom od środka modliła się tylko o jedno-by niczego nie stłuc. Wszystko wyglądało elegancko, było kruche i sporo warte. James w końcu po długim milczeniu odezwał się.
-Co sądzisz o moim domu?-spytał a ona odwróciła się i zagryzając wargę podniosła kciuk do góry.-Może zaprowadzę cię do twojego nowego pokoju?-uśmiechnął się.
Na te słowa zrobiło mu się tak ciepło. Mimowolnie się uśmiechnął, a jego policzki zrobiły się czerwone, gdy tylko zdał sobie sprawę, co mogło to sugerować.
-Więc gdzie ten pokój?-uśmiechnęła się niewinnie.
-Wiesz, raczej rzadko kiedy ktoś mnie odwiedza, jeśli chcesz mogę przenieść się do salonu, a ty będziesz w moim pokoju i w tym czasie urządzę ci pokój?-podrapał się po karku.
-Nie-zaprotestowała gestykulując dłońmi-pomieścimy się chyba, prawda?
On z uśmiechem wymalowanym na twarzy złapał ją za rękę po czym zaprowadził do jego pokoju. Był chyba najprzytulniejszym pomieszczeniem w domu.
Ona jak małe dziecko skoczyła na łóżko, na którym po momencie,jak się zdawało,umierała ze szczęścia. Chłopak oparł się o framugę drzwi i przyglądał się jej z zachwytem.
Dopiero zauważył jak seksownie się porusza i jak ładny ma głos. Dopiero teraz miał chwilę, by o tym pomyśleć.
-Postanowiłem, że zrobię obiad. Może w końcu użyję od trzech lat mojej kuchenki?-zaśmiali się oboje. Nareszcie, po długim czasie spuścił z tonu.
-Może ci pomóc?-wstała usiadła obracając ku niemu twarz.
-Nie, ty się rozpakuj-mrugnął do niej-jak wyjdziesz po lewej są drzwi do garderoby, połóż tam swoje rzeczy, czekam na dole-mrugnął w jej kierunku i przymknął drzwi.
Dziewczyna westchnęła z zachwytu i z potrzeby wyrzucenia z siebie nadmiernej ilości emocji wzięła poduszkę,po czym wydała z siebie niepohamowany krzyk. Musiała się jednak czym prędzej wziąć do roboty i dobrze o tym wiedziała. Zaczęła rozkładać ubrania, co trwało dosyć krótko i przejrzała się w pięknym, ogromnym lustrze.
Aurora zdawała sobie sprawę, że musi się przebrać i to w trybie natychmiastowym. Gdy nareszcie znalazła odpowiednie ubrania pojawił się problem z włosami.Znalazła łazienkę, doprowadziła swoją fryzurę do stanu użytkowego.
Wyglądało to tak jak oczekiwała. Gdy wciągała cieliste rajstopy na swoje nogi zdała sobie sprawę z sytuacji. Siedzi w domu obcego mężczyzny i zgodziła się z nim spać w łóżku. Chwilę biła się z myślami-ale co miała do stracenia? Z dobrym nastawieniem, choć i pewnym niepokojem zeszła na dół, po drodze gubiąc się kilka razy, ale w końcu doszła do celu po smakowitym zapachu. Znalazła się w sporej gustownie urządzonej, aczkolwiek zbyt sztywnej jadalni.
Na stole czekał zachęcający samym zapachem i wyglądem obiad, a po przeciwległej stronie siedział James nad stertą dokumentów i plików. Powiedział krótkie "smacznego" i jedząc przeglądał papiery. Trochę się jej nie podobało, że podczas posiłku pracuje. Praktycznie przez cały obiad milczeli, co nie wróżyło dobrze. Postanowiła to zmienić.Gdy skończyła obiad, James w ogóle nie zwrócił na to uwagi. Nawet gdy podeszła, zabrała mu już puste naczynia, on wolał czytać cyferki na papierze.
Złapała go więc za rękę delikatnie ściskając na niej szczupłe palce. James dostał gęsiej skórki, ale wciąż podążał wzrokiem po tekście.
-Wyjdźmy gdzieś-mruknęła. Zauważyła, że mimo chwilowej ciszy przestał już śledzić linijki i gapił się tępo w jeden punkt.
-Widzę przecież, że jesteś zmęczony, chodź, odpocznij od tych analiz-szepnęła. Powoli wstał i ruszył po buty z uśmiechem. Bardzo spodobał mu się jej ruch. Ona była z siebie niebagatelnie zadowolona. Gdy się ubrał, złapała go za rękę i wyszli. Doszli do parku i zobaczyli budkę z lodami. Mężczyzna podszedł i zamówił dla każdego z nich po dwóch gałkach truskawkowego, zimnego deseru. Od tej pory wpatrywał się z uwielbieniem, a to na jej twarz, a to czasem wzrok zbłądził w miejsca, które powinny na ten czas być zakazane.Pochlebiało jej to, szczególnie, że jej partner nawet nie starał się ukrywać zachwytu. Szli przez park rozmawiając i po wielu jej staraniach i próbach, nareszcie osiągnęła cel. James się rozluźnił. Nie myślał choć przez chwilę o nużącej pracy. Gdy doszli do domu była prawie 20:00. Dość długo byli na dworze . Dziewczyna zostawiła chłopaka w pokoju i poszła się umyć. Gdy wróciła do łazienki,skierował się tam
James. Gdy wrócił zastał Aurorę z zamkniętymi oczami, więc przypuszczał, że zasnęła. Położył się obok niej na plecach, ale nagle przekręciła się i ułożyła wzdłuż torsu. Dawno zapomniał, jakie to uczucie mieć przy kogoś sobie. Dziewczyna lekko otwierając oczy mruknęła ciche "Dobranoc" po czym ułożyła się wygodnie. On niepewnie wsunął rękę pod poduszkę. Tego mu było trzeba.