Ten rozdział dedykuję mojej przyjaciółce, która w dniu dzisiejszym obchodzi swoją rocznicę urodzenia. Jeżeli chcecie jej zrobić przyjemność, zapraszam na jej bloga prowadzonego w podobnej choć nie do końca) tematyce. Najlepszego księżniczko!
*********************************************************************************
-Wiktoria...
-Maja...-oczy zaszkliły się obu dziewczynom. Bez zastanowienia padły sobie w ramiona cicho szlochając.
-Myślałam, że cię więcej nie zobaczę-wyszeptała zapłakana Łopuszyńska, obejmując przyjaciółkę w pasie.
-Uciekłam stamtąd. Uciekłam od niego. Wiem, że miałaś rację...-Grad rozpłakała się jeszcze bardziej. Łopuszyńska gładziła ją po włosach trzymając w ramionach. Całemu zdarzeniu przyglądał się Łukasz, uśmiechając się od ucha do ucha. Maja zachęciła go do podejścia machnięciem dłoni. Mężczyzna podszedł i objął je obie. Stali tak, dopóki nie wyrwały ich z transu krople deszczu uderzające o dach. Maja wzięła przyjaciółkę pod rękę i szepnąwszy Mindowi, żeby zrobił kakao, poszła z nią w stronę kanapy. Z tych wszystkich emocji, Wiktoria zasnęła wyczerpana. Mind przykrył ją kocem, po czym ruszył z brunetką do kuchni.
-Teraz się tłumacz. Czemu ja dopiero się dowiedziałam, że ona tu jest?
-Pytałaś?-zabijany wzrokiem dodał-Nie było okazji wspomnieć.
-Jest jeszcze coś, o czym nie ma okazji wspomnieć, a jest tak ważne jak to?-wskazała kciukiem za plecy, w stronę salonu.
-Poza śmiercią jej matki to nic-mruknął niewyraźnie. Brunetka zachowała lub starała się zachować kamienną twarz- Wiktoria płakała mi, że chce cię zobaczyć, odkąd tu przyleciała. Może zostałabyś na noc? Twój kochaś chyba nie umrze.-zaśmiał się, za co dostał w ramię.
-Raczej nie. O ile nie dobrnie do wódki-westchnęła cicho-A właśnie. Dlaczego byłeś w szpitalu?
-Nie, nie żeby cię śledzić piękna, przecież kto by chciał wnerwiać twojego kochasia-mrugnął zawadiacko, ale widząc niezadowoloną Łopuszyńską dodał-byłem spytać o rutynową kontrolę. Ot, żeby podpisać mi papiery.
-Na co?-spytała zaciekawiona Maja biorąc kolejny łyk kakao.
-Służba wojskowa-mruknął, wiedząc doskonale, że ten temat dobrze się nie skończy.-Jestem zobowiązany. Jednak nie tym się martwię. Aktualnie z moją sytuacją jest dobrze, gorzej z Wiką. Gdy miesiąc temu, tuż po tym, jak zmarła jej matka, wpadła w depresję. Zresztą, komu by się uśmiechało całe życie żyć z tym despotą?-wymownie spojrzał na Maję i kontynuował- Uśmiechnęła się dwa razy od tamtego zdarzenia. Pierwszy raz był, gdy tu weszliśmy, ja i ona. Drugi, gdy ty tu przyszłaś.
-Mam dobrego psychologa w szpitalu. Mogę jej załatwić wizyty od tak-pstryknęła palcami. By zmienić temat dodała-Może znajdziemy jej jakieś zajęcie? Ma może pracę?
-Na pewno latała po biurach i pytała o posadę, szczególnie w przerwach od płaczu-dodał z sarkazmem, za co oberwał poduszką.
-Słuchaj. Ostatnio zaczepił mnie pewien Francuz w kawiarni, nie przerywaj-powiedziała widząc, że już otwiera usta by rzucić jakieś zaczepne zdanie- i jest projektantem. Skojarzyłam go czytając gazetę mojej koleżanki-Vogue. Bardzo podobała mu się moja uroda. Myślę, że również zauważył, że jestem zza granicy. Gdy dzwoniłam do niego w przerwie na lunch, by dopytać, o co konkretnie chodziło, to szukał dziewczyn z bladą cerą. Wiktoria jest jak ściana-możemy się do niego udać i spytać o wstępne ustalenia.
-To kolorowy scenariusz. Wiktoria średnio umie mówić po angielsku, po francusku nie potrafi powiedzieć ani słowa. Jak ty to widzisz?
-Widzę ją jako osobę, która będzie występować na pokazach i do sesji. Nie musi się ograniczać do jednej marki. To będzie taki start. Na początek jej pomogę z językiem, a potem sama da radę.
-Dzwoń i się umawiaj.-powiedział pewnie. Po dwóch sygnałach odebrał Pierre, który znudzonym tonem oznajmił, że Francuz czekał tylko aż brunetka oddzwoni i powiedział, że ma jak najszybciej się pojawić w ich pracowni. Na pytanie o Wiktorię zareagował pozytywnie. Bez ceregieli zaraz po naciśnięciu czerwonej słuchawki, Maja pobiegła na górę budząc Wiktorię i pytając ją o zgodę. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i pobiegła do szafy. Już po kilku minutach Maja była gotowa, a zaraz po niej z łazienki wyszła Wiktoria. Bez pośpiechu wzięły samochód Minda i ruszyły w stronę biura Saint Laurenta. Weszły do ogromnego apartamentowca, po którym krzątały się wszędzie piękne kobiety w wymyślnych, eleganckich strojach. Dziewczyny podeszły do recepcji by spytać o Saint Laurenta, a znudzona recepcjonistka z lekkim rozbawieniem zadzwoniła do Pierre'a. Owej blond pracownicy wstąpił na twarz grymas, gdy okazało się, że dziewczyny były oczekiwane z pełną ekscytacją. Podała im mało wyczerpujące wskazówki jak dojść do ich biura. Wjechały windą na 10 piętro i szukały pokoju numer 75. Gdy je znalazły, zapukały grzecznie, a po chwili bez odpowiedzi, weszły niepewnym krokiem. W środku stał Francuz patrząc na panoramę miasta.
-Panie Saint Laurent-Łopuszyńska podała dłoń.
-Yves. Tylko Yves.-powiedział gładko-A ty musisz być Wiktoria. Już widzę cię w sukni numer 403.-powiedział z uśmiechem poprawiając bujne włosy. Dziewczyna z uśmiechem i rumieńcami skinęła w jego stronę.
-Cóż, jeżeli nie będzie pan zdegustowany moją bezpośredniością, to chciałybyśmy zobaczyć umowę o pracę, którą pan proponował.
-Oczywiście-podał dziewczynie trzy karty papieru. Odsunął Polkom krzesła przy biurku, a sam na chwilę się oddalił. Maja czytała uważnie. Wymagane wymiary się zgadzały, waga, wzrost-również. Płaca dość wysoka. A godziny pracy do ustalenia. Gdy przyjrzała się druczkowi, było to zależne od tego, czy brało się pół etatu, czy etat. Pół etatu wymagało wyrobieni 4 godzin tygodniowo, a etat 10.
W każdej chwili można było rozwiązać umowę.
Papiery po zlustrowaniu wydawały się uczciwe. Po dokładnym analizowaniu z przyjaciółką informacji, zdecydowały się zapisać na okres próbny i, co je ucieszyło, płatny. Yves szalał z radości.
Po wyjściu obie były w świetnych nastrojach i odjechały do mieszkania dwójki.
Gdy tam dojechały, Wiktoria popędziła z uśmiechem do kuchni, gdzie siedział Łukasz przeglądał gazetę. Ze szczegółami, nerwowo opisała przebieg ostatnich dwóch godzin i powiedziała, że jest niesamowicie zmęczona i idzie się myć. Maja już miała na spokojnie dodać szczegóły do wypowiedzi przyjaciółki, ale przerwał jej telefon. Gdy zobaczyła, że miała 11 nieodebranych połączeń od osoby, która właśnie dzwoniła, postanowiła odebrać.
-Słucham?-powiedziała stonowanym głosem.
-Gdzie ty jesteś? Nawet nie masz pojęcia, jak ja się martwiłem!Ta bardzo cię przepraszam! Podjechać po ciebie?-słowotok lał się z ust Jamesa.
-Jestem u Łukasza i to nie będzie konieczne. Będę niedługo. Pa-rzuciła chłodno.
-Twój kochaś dzwonił?-krzyknął z kuchni Łukasz z nutą zażalenia, że nie mógł podsłuchać rozmowy tak dobrze, jakby chciał.
-Ma na imię James-odpowiedział dziewczyna zbierając torbę z blatu.
-Przecież wiem-odpowiedział podchodząc do niej i obejmując ją w talii-I wiem też, że bardzo się martwi. Słuchaj, wiem że zachował się jak idiota, ale ej-to facet. Nie oczekuj, że będzie ważył każde słowo. A skoro w miarę polubiłem gościa, co jednak nie oznacza, że nie będę do denerwował, to....Wybacz mu-powiedział uśmiechając się.
-Masz rację-wtuliła się w jego tors.
-Moja mądra dziewczynka-pocałował ją w czubek głowy.-Odwiozę cię.
-Nie musisz...-Łukasz przerwał tę wypowiedź kładąc palec na jej ustach i mrugnął do niej zgarniając skórzaną kurtkę z wieszaka.
-Motor czy samochód?-spytał, ale po karcącym wzrokiem dziewczyny zdał sobie sprawę, że to było głupie pytanie. Podjechali motocyklem pod sam dom, gdzie przy drzwiach już stał zdenerwowany Maslow. Niemal kipiał, gdy Mind złapał dziewczynę za rękę i pocałował w policzek na pożegnanie.
Ruszyła uśmiechnięta w stronę bruneta i nie dając mu nic powiedzieć padła mu w ramiona. Brutalnie stykając jego usta ze swoimi, wplątała palce w jego włosy i pociągnęła do środka domu.
Uduszę najnormalniej w świecie Cię zabije za ten początek. Przepiękny rozdział, tak jak każdy idealny <3 Nic dodać, nic ująć cudo! Trudno mi dobrać słowa po tak wspaniałym rozdziale więc powiem tylko tyle
OdpowiedzUsuńDziękuje Ci Moja Księżniczko <3 :*
Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next ♡
Boszz świetne *-*
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak tam sie w życiu dalej poticzy Wiktorii :)
Maya z Jamesem *-*
Czekam na nn ;)
The Unforgiven
Oby Victorii się ułożyło. Jeśli będzie rozmawiać po angielsku to się między czasie nauczy :) James się martwi, a Maja już jest na niego zua... Łukasz jest w porządku :)MAJA I JAMES <33 Trza mu to wynagrodzić ,bo się martwił :D
OdpowiedzUsuńSupereściaściaściniusiński rozdział i czekam na nn :)
Cudo asdfghjkl
OdpowiedzUsuńMam przeczucie, że ten Yves coś kręci. Trochę się obawiam.
James się martwi, słodko.
A Łukasz zachował się w porządku, zaczynam go lubić.
Strasznie szkoda mi tej Wiktorii eh.
A końcówka najlepsza. Chciałabym żeby coś więcej się między nimi zadziało.
Czekam na następny rozdział, mam nadzieję że pojawi się niedługo. Pozdrawiam xx
A jednak niepotrzebnie się zastanawiałam kto to jest Wiktoria. Ojjojo... Wydaje się całkiem miła. jak to stara przyjaciółka. James jest chyba troszeczkę nadopiekuńczy, nie uważasz? Rozdział świetny! czekam na nn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPS: Reaktywowałam http://x-time-rush.blogspot.com/ wpadnij, jak masz ochotę. Koment mile widziany. W każdym razie byłabym wdzięczna. Trzymaj się!
Super!! Długo czekałam, mi sie wydaje czy Łukasz tak z lekka do niej zarywa? xd
OdpowiedzUsuńZapraszam
bigtimerush46.blogspot.com
No no suuper :) Czekam na więcej
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy rozdział ♥
OdpowiedzUsuńKonkursy internetowe
Najlepsze przeróbki